Obserwatorzy

Czytasz te opowiadanie (chcę wiedzieć, ile was jest)?

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Chapter Fourth

"Masz jedną nową wiadomość". Nie znałam tego numeru. Kliknęłam "Otwórz"


"Cześć Rosalie, tu Louis. Posłuchaj mnie uważnie. Czemu nie mówię Ci tego prosto w oczy? Może dlatego, że nie mam takiego zamiaru. Proszę Cię tylko o to, abyś po prostu trzymała się ode mnie z daleka, nie oczekuje dużo. Nie chcę Ciebie wysłuchiwać, bo to bez sensu. Rujnujesz mój związek. Może lepiej będzie, jeżeli odejdziesz z pracy. Przemyśl to, bo tego właśnie chcę. Już ja się o to postaram."

Dłoń zacisnęłam w pięść a policzki napięłam. Kliknęłam "Odpisz"

"Chyba każda dziewczyna w promieniu kilometra rujnuje twój związek".

I znów dzwonek przychodzącego sms. Zamachnęłam się mocno i rzuciłam telefonem o podłogę. Odlatujące szkło szybki przecięło moją nogę. Do kuchni wpadła Danielle, a za nią wystraszona Kate. Zmierzyły mnie wzrokiem, a ja usiadłam na krześle, opierając policzki na pięściach. Kate zebrała resztki mojego telefonu, a Danielle zajęła miejsce obok mnie chwytając za ramię
-Mała, co jest grane?- zapytała z troską
Na samą myśl o tym dupku, któremu bokserki się chyba zbyt bardzo wżynają zacisnęłam zęby
-Louis..
-Nie kończ- przerwała mi.
Popatrzyłam na nią pytająco
-Eleanor, ta?- zapytała 
-Ta...
-Nie przejmuj się, Lou nie gniewa się długo
-Napisał mi, że postara się o to, aby wyrzucili mnie z pracy- odparłam, na co Danielle lekko się zmieszała
-Mam Jacka Daniel'sa w barku- powiedziała z uśmiechem na co ja wybuchłam śmiechem
-Polej!- wrzasnęłam.
Zasiadłam na kanapie w salonie, a Danielle przyniosła procenty
-Ładnie to tak beze mnie zaczynać- oburzyła się Kate, po czym obalała kolejne szklanki.
Na moje oko piłyśmy około półtorej godziny. Byłyśmy totalnie udupione. Kate raczyła zaszczycić nas swoimi genialnymi sucharami
 -Dobra, a teraz to "Przychodzi murzyn na studia wieczorowe i wpisali mu nieobecność"- powiedziała.
Ja wraz z Danielle patrzyłyśmy na nią takim wzrokiem: O_____o
Po chwili znów wybuchłyśmy śmiechem. Rozpadało się. Wraz z dziewczynami wybiegłyśmy na dwór i napieprzałyśmy deszczowy taniec. Parę razy wpakowały się pod samochód. Mój film się już nie odtwarzał.

-Zrób jeszcze jedno!
-Niall nie wrzeszcz, o się obudzą!
Przed oczami zaczęły błyskać mi światła. CO to? Kurwa flesze!
Zerwałam się na równe nogi. No może nie równe. No może w ogóle nie na nogi. Przed sobą dostrzegłam bandę roześmianych bachorów
-Zamknijcie mordy!- wydarłam się -Co wy tu w ogóle robicie?
-Ciesz się, że przejeżdżaliśmy, bo inaczej dalej spałybyście na parkingu- odparł Liam.
Odwróciłam się w stronę dziewczyn. Boże w jakiej one pozycji leżały. Rozejrzałam się po pokoju. Nie dostrzegłam Louisa. Może to dobrze, bo gdyby tu był urwałabym mu jaja i zrobiłabym z nich druty telegraficzne.
Poczłapałam się do kuchni w poszukiwaniu wybawiciela
-Masz!- krzyknął do mnie Zayn rzucając mi aspirynę. Z lodówki wzięłam butelkę wody. Połknęłam tabletki i znów udałam się do salonu, gdzie chłopcy próbowali obudzić dziewczyny
-Ja się zwijam- powiedziałam
-Czemu?- zapytali równocześnie
-Bo mam swój dom- odparłam
-Dzisiaj jedziemy do klubu!- wrzasnął Zayn
-Po chuja?- nie zamierzałam pić, gdyż wczoraj bardziej niż zwykle zapoznałam się z procentami
-Żeby uczcić dobry rok, będziemy u Ciebie o 18!- odparł Harry
Wzięłam swoją torbę i popatatajałam do domu. Przekraczając próg mieszkania poczułam genialny zapach dobiegający z kuchni. Pobiegłam do niej, gdzie tatuś w jego seksownym fartuszku w serduszka wyciągał ciacho z piekarnika. Spostrzegając mnie od razu odetchnął, mocno mnie ścisnął
-Gdzieś ty była?- zapytał spanikowany
-Przepraszam, mówiłam, praca- nie chciałam okłamywać ojca, ale także nie chciałam mówić o kolejnej popijawie, która będzie miała miejsce także dzisiaj.
Nic nie odpowiedział
-Dzisiaj na wieczór też mnie nie będzie- dodałam
Ojciec nerwowo odwrócił się nie zważając na mnie. Wycofałam się z pomieszczenia. Udałam się do mojego pokoju pracy, gdzie projektowałam i szyłam ubrania. Chłopcy za 4 dni mieli koncert w centrum, więc jako ich stylistka i projektantka to ja byłam odpowiedzialna za ich stroje. Była godzina 10:04. Mam jeszcze 8 godzin, więc spokojnie jeden kostium skończę na pewno. Wzięłam do ręki wcześniej przygotowane szkice. Na jednej kartce było napisane Louis. Od razu wyrzuciłam ją gdzieś w kąt. Z racji tego, że zainteresował mnie kostium Liama, to właśnie jego zamierzałam dzisiaj wytworzyć. Wzięłam miarki, guziki i materiały po czym poczmychałam do manekina. Praca zajęła mi 6 godzin. Padłam ze zmęczenia na fotel. Efekt końcowy bardzo mi się podobał i myślę, że Liam także będzie zadowolony. Godzinka drzemki.
Gdy się obudziłam była już 17:12. Udałam się do swojej garderoby. Po pewnym czasie znalazłam upragniony strój.
Poszłam do łazienki. Dopiero teraz zobaczyłam, że moją prawą nogę okrywa zaschnięta powłoka krwi. Przemyłam ranę, nie było zbyt ciekawie. Wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam wybrany strój.Włosy lekko zafalowałam i zostawiłam rozpuszczone. Eyelinerem zrobiłam grubą kreskę na powiece, a usta przejechałam arbuzowym błyszczykiem. Wyjęłam z torebki części mojego telefonu. Poskładałam je, abym mogła mieć kontakt ze światem. Ludzi, zadziałał.
Spojrzałam na zegarek. 17:51. W spokoju usidłam w salonie czekając na chłopaków. Po krótkim czekaniu dostałam Sms od Zayna

"Ruszaj śliczną dupencje i zbieraj się"

Wzięłam ze sobą torebkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do busa, gdzie wszyscy już czekali, ucieszyła mnie bardzo obecność Danielle. Jechaliśmy spokojnie. Louis siedział na miejscy pasażera, a ja wraz z Danielle na końcu, więc nie miałam z nim żadnego kontaktu. Po 10 minutach byliśmy na miejscy. Ach ten zapach alkoholu i papierosów... Zajęliśmy pobliskie siedzenia, a Zayn z Harrym poszli zamówić drinki Po chwili wrócili ze szklankami, w których znajdowały się kolorowe płyny. Zawartość swojego naczynia od razu opróżniłam i porwałam do tańca Danielle. Wywijałyśmy jak Messerschmitt. Przetańczyłam z nią 4 piosenki, po czym wróciłam do chłopaków aby zażyć procentów. Zayn z Harrym poszli na całego, obalili już 8 kolejek. Gdy wypiłam kolejnego drinka porwałam do tańca Nialla. Ten gość chyba miał coś do mojej przyjaciółki. Romans od nich bije na kilometr. To chłopak nieźle wywijał, ale nie wiedziałam, dlaczego nie zaprosił tu Kate
-Gdzie Kate?- zapytałam, lu raczej wrzeszczałam
-Nie mogła wpaść- odparł chyba zasmucony.
Nie dopytywałam więcej, dalej balowaliśmy.
Później na parkiet zaciągnęłam Zayna. No kurwa co oni biorą, że tak genialnie tańczą? Podeszłam do stolików i ociągnęłam za sobą Liama. Podczas tańca dużo rozmawialiśmy. Złapałam z nim dobry kontakt. Umie wysłuchać i dobrze doradzić, taki osobisty psycholog, można także pozazdrościć mu dziewczyny. DJ zapowiedział wolne tańce, więc zostawiłam Liama Danielle, a sama wróciłam do stolika. Harry i Zayn nie kontaktowali, a Niall stał przy barze obżerając się czymś. Zostałam sama z Louisem. Bóg jednak mnie nie kocha.
"Kochany Boże, obiecuję, że jeżeli sprawisz, że Louis odejdzie od stolika dam w kościele na ofiarę"- modliłam się w myślach.

Po kilku sekundach Lou wstał i odszedł.
"Dziękuje"- powiedziałam.
Jednakże nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie za ramię. Odwróciłam głowę i spostrzegłam zmieszanego Louisa
-Zatańczysz?- zapytał
"Zapomnij o jakiejkolwiek kasie na tacę!!!!!"- wrzasnęłam w myślach mając nadzieję, że gości w białej sutannie mnie usłyszy.
Jednakże moim ciałem kierował alkohol. Złapałam jego rękę i wyszliśmy na parkiet. Lou złapał mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję, opierając głowę o jego ramię. Kołysaliśmy się do muzyki. Oj Rosalie, ty chyba zamiast mózgu masz tic-taca w głowie.
-Co przez to chcesz mi udowodnić?- zapytałam, ponieważ nie byłam w stanie zrozumieć jego zachowania.
Ten głośno westchnął
-Nic- odparł
-Myślałam, że mam się do ciebie nie zbliżać
-Zapomnij o tym.
Myślałam, że po tych słowach pozbawię go męskości
-O chuj Ci chodzi- zapytałam zdenerwowana.
Szeptaliśmy se odpowiedzi wprost do ucha
-Dupek jestem, wiem. Nie chciałem, na serio. Chłopaki mi wszystko powiedzieli
-Więc po cholerę się upierałeś?
-No wiesz... męska duma?- powiedział na co ja wybuchłam śmiechem
-Bitch, please...- powiedziałam, na co Lou wybuchnął śmieche
-Przepraszam za wszystko co mówiłem. Jak wiesz, Eleanor jest moją dziewczyną, a ja ją bardzo kocham. Zakochani robią różne głupie rzeczy.
-Wiem, że Eleanor oskarża Cię prawie o wszystko...- zawiesiłam się. Dobrze zrobiłam mówiąc to?
Lou znowu westchnęł
-Miłość jest dziwna
-Zgadzam się, ale ten związek wygląda jak pies i jego właściciel. Chodzisz na smyczy Lou- powiedziałam stanowczo
Louis położył głowę na moje ramię. On rozpaczał.
-Eeee, pamiętaj! Męska duma!!- powiedziałam czochrając jego włosy, na co szeroko się uśmiechnął.
Usłyszałam dzwoniący telefon Lou. Znów westchnął. Wyciągnął z kieszeni telefon i chwilkę wpatrywał się w ekran. Spojrzałam na niego oczekująco. Ten uśmiechnął się do mnie po czym schował z powrotem
-Nie odbierzesz?- zapytałam zdziwiona
-Nie tym razem- odparł, po czym znowu złapał mnie w talii.


_____________________________
No i rozdział 4. Wiem, totalnie go spieprzyłam. Okoliczności pogodzenia się Rosalie i Lou miały być zupełnie inne, ciągle coś kasowałam, zmieniałam. Potem nie miałam już siły więc zrobiłam tak. No muszę powiedzieć, że schrzaniłam, no trudno.
Bardzo wam dziękuje, za wszystkie komentarze i wyświetlenia stron. Na godzinę bardzo zwiększa się liczba wyświetleń, z czego mój ryj się cieszy xD
Mam pytanie.
Chcecie, aby między Louisem i Rosalie wydarzyła się bardzo nieprzyjemna sytuacja (nie zdradzę tajników), czy ma iść wszystko na dobrą drogę? Zadecydujcie :)
Jeżeli czytacie, zostawiacie komentarze, ponieważ dzięki nim nabieram weny.
Pozdrawiam <3

niedziela, 17 czerwca 2012

Chapter Third

Niechętnie wygramoliłam się z łóżka (które z rana zawsze staje się tak wygodne) i udałam się w stronę łazienki. Odbyłam poranną toaletę i odeszłam do mojej szafy. Nie miałam za bardzo czasu na kombinowanie z ubraniami, ponieważ Liam miał tu być za 20 minut. Sięgnęłam pierwszy lepszy zestaw i wróciłam do łazienki. Wśliznęłam się w ciuszki. Teraz zabrałam się za włosy. Postanowiłam ich nie prostować, aby były lekko pozwijane. Związałam je w niechlujnego koka. Po przygotowaniu się do stanu "używalności" zeszłam na dół do kuchni. Od razu opatulił mnie zapach robionych naleśników. Za ladą stał tata, który miał na sobie różowy fartuszek w serduszka i czapkę kucharza
-Wyglądasz jak prawdziwy mężczyzna- palnęłam przez śmiech
-Według mnie wyglądam bardzo pociągająco- odparł.
Poklepałam go po ramieniu i zaczęłam pałaszować naleśniki, które wcześniej nałożyłam na talerz
-Idziesz dzisiaj gdzieś?- zapytał
-Praca wzywa
-Ale aż o 7:17?- zdziwiony popatrzył na zegarek.
Teraz byłam 100% pewna, że zespół One Direction rozpadnie się, z powodu nagłej i niespodziewanej śmierci jednego z uczestnika
-Jest jeszcze aspiryna?- zapytałam.
Czułam jak moja głowa powoli pęka
-Zobacz tam
Przerzucałam leki w małej, brązowej szafce, poszukując swojego wybawiciela. I tym razem Bóg mnie kocha. W dużej paczce były 3 tabletki aspiryny. Od razu pożarłam jedną i popiłam dużą ilością soku. Włożyłam tabletki i dwie butelki wody do torby. Po chwili mój telefon zadzwonił
-Słucham?
-Zbieraj się alkoholiczko! Jestem na dole- usłyszałam rozbawiony głos Liama
-W jakim wieku zamierzasz napisać testament?
-A po co pytasz?
-Lepiej przyspiesz jego produkcję, tak na wszelki wypadek- powiedziałam i rozłączyłam się.
Przewiesiłam torbę przez ramię, założyłam buty i udałam się w stronę wyjściowych drzwi
-Rosalie!- usłyszałam krzyk taty, który po chwili stał przy mnie -Co zamierzasz dzisiaj zrobić?
-Przecież mówiłam... praca
-Nie wracaj mi w takim stanie, jak wczoraj- powiedział to głosem poważnym i stanowczym
-Idę do pracy prz...
-Pamiętaj o tym- przerwał mi -Nie podoba mi się sytuacja, w której muszę targać swoją zalaną córkę po schodach
No to tajemnica o tym jak dostałam się wczoraj na górę została rozwiązana.
Nie odpowiedziała nic. Ucałowałam tatę w policzek i wyszłam z domu. Na podjeździe stał samochód, o który podpierał się Liam. Podeszłam do niego. On z uśmiechem rozłożył ręce, natomiast ja zaczęłam go dusić
-No ale za co?- zapytał duszony
-Za budzenie wtedy, kiedy cywilizowani ludzie jeszcze śpią!- wrzasnęłam.
Jeszcze chwilkę znęcałam się nad Liamem. Gdy zaczęłam targać mu ułożone perfekcyjnie włosy zamienił się w mordercę. Teraz to ja byłam torturowana. Spojrzałam na swoje odbicie w szybie. Po koku- ani śladu, ale za to mam piękne i modne siano po deszczu. Wisiorek gdzieś się zgubił, nie miałam jednego kolczyka, a bluzka była perfekcyjnie wygnieciona
-Wiesz, że zabiję Cię za to?- zapytałam
-Nie, bo jestem uroczy
-A co to ma wspólnego z usiłowaniem morderstwa?
-Szkoda by ci było zabić takiego Adonisa- powiedział dumnie wypinając pierś.
Przewróciłam oczami i wsiadłam do samochodu na miejscu pasażera, a Liam na miejscu kierowcy. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Gdy wysiadłam z pojazdu zobaczyłam wielki apartament. Nic dziwnego, że mieszkają razem. Udaliśmy się w stronę wejścia
-Panie przodem- powiedziałam otwierając Liamowi drzwi
-Oh, dziękuje. Prawdziwy z ciebie dżentelmen- odpowiedział z zachwytem, na co ja zachichotałam.
Gdy byłam już w środku znowu doznałam szoku. Wystrój był genialny. W salonie buszowali chłopacy. Chyba oni też nie należą do rannych ptaszków. Wszyscy byli zaspani. Niall jadł chipsy z zamkniętymi oczami, w ogóle nie trafiał do buzi. Zayn stał przed lustrem układając włosy.... potem układał sweter? (nie pytajcie, sama nie wiem jak), Harry Z jedną skarpetką w ręce, a drugą na nodze władował się w drzwi.. biedaczek chyba na nich zasnął. Nigdzie nie było Lou
-Louis! Pośpiesz się!- wrzasnęłam w stronę schodów
Zebrałam śpiącego Harrego i udałam się z nim do jego pokoju. Otwarłam szafę i dopadłam fajny zestaw
-Już do łazienki!- powiedziałam rzucając mu w twarz ubrania.
Wybrałam jeszcze ciuchy dla Nialla, Zayna i Liama. Louisa nadal nie było. W pewnej chwili usłyszałam kroki dochodzące ze strony schodów
-Louis ile można na ciebie cze...- urwałam w połowie, gdy zobaczyłam na schodach wysoką brunetkę -Przepraszam, myślałam, że to Louis- usprawiedliwiłam się, jednakże dziewczyna miała morderczy wzrok. Udała na górę trzaskając za sobą drzwi od któregoś z pokoju. Usłyszałam dość ostrą kłótnię. Dziewczyna znów pojawiła się na schodach. Zeszła na dół. Gdy mnie minęła szturchnęła mnie ramieniem i wyszła z domu
-Zajebiście- powiedział zmarnowany Liam
-O co chodzi?-zapytałam lekko zagubiona tą sytuacją
-Ta dziewczyna.. to Eleanor- odpowiedział.
No to już wszystko było jasne. Po chwili na dole ukazał się tryskający złością Louis. Udał się w moją stronę, a gdy był już przy mnie gwałtownie się zatrzymał
-Nie wyobrażasz sobie za dużo?- wrzasnął
-Louis, uspok...- powiedział Niall
-Ty się zamknij!- odpowiedział chłopakowi, po czym znów spojrzał na mnie -Nie masz za bujnej wyobraźni, co? Myślisz, że jeden taniec, tylko jeden taniec i jesteśmy razem? Co ty sobie szmato
qurwa myślisz?- wrzeszczał lekko mnie szturchając.
W tej chwili przeszedł wszystko i rozdrażnił mnie w najgorszy sposób. Wiedziałam, że Eleanor robi mu gówno z mózgu, ale jeszcze nie wiedział, jak daleko się posunął. Stanęłam bliżej niego, teraz to w moich oczach panował gniew, co chyba zauważył bo lekko się cofnął
-Po pierwsze- teraz to ja się wydzierałam -Nie waż się mnie dotykać. Po drugie także znam sztukę klnięcia i uwierz mi nie chcesz jej poznać. Po trzecie, jeżeli jeśli raz podniesiesz na mnie głos, lub wyzwiesz od szmat, obiecuję ci, że dojdzie z mojej strony do rękoczynów. Nie wiem, jakie bajki opowiada ci Eleanor, lecz ty lepiej przestań być dzieckiem- krzyczałam tak głośno mając uczucie, że zaraz wypluję płuca -Zastopuj się z patrzeniem na jej krągłości i lepiej przejrzyj na oczy. Co ty przez nią masz w tej głowie? No co? A z ciebie jest niezły dupek!
Chyba wszyscy w tym pokoju przestraszyli się mnie. Prawda jest taka, że jeżeli ktoś naruszy moją strefę po prostu wybucham, nie zważam na to, co mówię, lecz na to, czy człowiek się opamięta. Louis wpatrywał się na mnie złowrogo, po czym wypadł z domu jak potłuczony. Podeszli do mnie chłopacy
-Wszystko okej?- zapytali
-Spokojnie, nie krwawię- odparłam z wymuszonym uśmiechem
-Posłuchaj, to El...- powiedział Zayn, lecz od razu mu przerwałam
-Wiem, wiem. Nie ważne, to nie wy powinniście się tłumaczyć. Chociaż niech on też się już nie tłumaczy. Dobra, koniec. Spóźnicie się
-Stop! Idę po Sydney- wrzasnął Zayn i wbiegł do swojego pokoju
-Zayn ma dziewczynę?- zapytałam, na co chłopcy wybuchli śmiechem.
Po chwili wrócił Zayn z lusterkiem w ręce. Wytrzeszczyłam oczy
-Mam nadzieję, że będziecie razem szczęśliwi- powiedziałam, na co kolejny raz chłopcy się śmiali
-Dziękujemy- odparł mulat całując lusterko
-Dobra już idźcie! Powiedzcie potem, jak wam poszło- dodałam
-Ale ty jedziesz z nami- powiedział Liam
-No chyba cię pojebało!- wrzasnęłam.
Bardzo mi się nie podobała propozycja siedzenia z Louisem w jednym samochodzie po tym, co się stało
-Jesteś naszą stylistką, więc musisz
Zaciągnęli mnie siłą do czarnego, wielkiego busa. Miał on 3 rzędy siedzeń. Louis siedział już w środku na miejscu pasażera, więc ja poszłam na sam koniec. Nie chciałam nawet na niego patrzeć. Po chwili odjechaliśmy...

*****
-Dam ci węża za dużego misia- powiedział Harry
-Mam dużo węży, daj dużego słonia za dużego misia- odparł Niall
-Ale ja mam tylko jednego słonia!
-A ja jednego misia!
-To dam ci 5 landrynek za czekoladowe jajko
-Dobra, ale ty mi dajesz dużego słonia, a ja ci dam 4 węże
-No ale to jest nie fair!- zbulwersował się Harry
-Dałem ci czekoladowe jajko!
Chłopcy prawie pół godziny wymieniali się cukierkami, żelkami i innymi słodyczami. Lecz nie można było to nazwać 'wymianą'. Postanowiłam wkroczyć do akcji. Rozerwałam dużego słonia żelka i misia na pół i dałam naszym 'dzieciaczkom' po połowie
-Ale to jest niesprawiedliwe! Niall dostał większą połowę!!
-Ja pierdole...- westchnęłam łapiąc się za głowę

*****
Byliśmy już na miejscu. Ciągle unikałam kontaktu z Louisem. Chłopcy dostali instrukcje co i jak, jeszcze chwilkę czekaliśmy w ich garderobie
-Liam!!- wrzasnęła wysoka dziewczyna z mocno kręconymi włosami, która właśnie weszła do garderoby
-Danielle!!- tym razem wrzasnął Liam, po czym rzucił się na dziewczynę, całując ją.
Chłopcy także podbiegli do zakochanych tuląc Danielle. To właśnie o niej mówił mi Li. Chłopak pociągnął mnie za rękę i podszedł w moją stronę
-Mówiłem ci, że będziesz miała okazję ją poznać- szepnął z uśmieszkiem -Danielle, to jest Rosalie, Rosalie to jest Danielle- uścisnęłyśmy sobie dłoń. Już na wejściu wydawała się bardzo sympatyczna, urocza i miła.
-Miło mi Cię poznać- powiedziała z uśmieszkiem
-I Wzajemnie.
Po jakimś czasie do garderoby wpadł reżyser. Chłopacy już udzielali wywiadu, a my oglądaliśmy go na telewizorze umieszczonym w pokoju. Jednakże praktycznie wszystko przegadałam wraz z Danielle. Od razu ją polubiłam, jest zabawna i przyjacielska. Dałam jej swoje namiary, a ona dała mi swoje. Po 2 godzinach wywiad dobiegł końca..

*****
Do domu odwiozła mnie Danielle. Zaproponowałam jej wejście do środa. Zapoznałam ją ze swoim tatą (który też od razu ją polubił) i zaczęłyśmy oglądać horrory, które obie uwielbiamy. Spojrzałam na zegarek. Było już po 18. Postanowiłyśmy, że udamy się na zakupy. Po drodze porwałyśmy Kate, która wracała ze studia. We trójkę obeszłyśmy wszystkie sklepy Kupiłam ciuchy na rok. Podobnie jak dziewczyny. Danielle zaprosiła nas do siebie Jej dom jest ogromny. Przygotowałyśmy jedzenie, włączyłyśmy muzykę i zrobiłyśmy sobie mały wybieg. Pokazywałyśmy to, co dzisiaj kupiłyśmy. Wszystkie wyglądałyśmy szałowo. Potem oglądaliśmy różne filmy.
-Dziewczyny, wiecie, że jest już po pierwszej w nocy?- zapytała zdziwiona Danielle, patrząc na telefon
-Ale ten czas leci, dobra, trzeba się zbierać- powiedziałam do Kate
-Jest już ciemno, zostańcie tutaj- powiedziała Danielle
-Nie narzu..
-Oh przestań, nie narzucasz się- uprzedziła moją wypowiedź
-Ok, przedzwonię tylko do taty- powiedziałam i poszłam do kuchni. Spojrzałam na telefon "Masz jedną nową wiadomość" Nie znałam tego numeru. Kliknęłam "Otwórz"


"Cześć Rosalie, tu Louis. Posłuchaj......."


________________________________________

 Witam wszystkich. Na początek wielkie DZIĘKUJE! Dopiero 3 rozdziały a pod każdym jest powyżej 10 komentarzy. Bardzo bardzo wzrasta liczba odwiedzin, komentarzy a także obserwatorów. Dziękuje wam bardzo. Ale teraz smutniejsza wiadomość.

Mój laptop całkowicie się popsuł. Nie można go nawet załączyć. Ten rozdział cudem napisałam z komputera mojej rodzicielki, więc rozdziały będą troszeczkę rzadziej. Ale bez obaw, piszę rozdziały na kartkach, a potem będę wrzucać je na bloga, także jestem przyszykowana :_)
Troszeczkę dramatu dałam w tym rozdziale.  Nie zawsze są Happy Endy ;d
Do następnego razu, i pamiętajcie o komentarzach, bo one najbardziej motywują! Kocham was czytelniczki!

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Chapter Second

Bo niecałych 10 minutach byliśmy już na miejscu. Louis wysiadł pierwszy, po czym podał mi rękę i pomógł opuścić auto. Weszliśmy do klubu. Od razu poczułam dość mocny zapach alkoholu. Chłopcy szukali wolnego stolika, po czym zamówili drinki. Usiedliśmy na wypatrzonym przez nas miejscu, po czym zabraliśmy się za opróżnianie szklanek. Zawartość mojego naczynia wypiłam jednym duszkiem, na co chłopcy popatrzyli na m nie zadziornie
-Nie lubię modlić się nad alkoholem- poprzedziłam tą wypowiedzią wszelkie ich pytania, na co oni odparli donośnym "Aaaaa". Na parkiecie szalało mnóstwo osób, na co i ja miałam ochotę
-Idę potańczyć- oznajmiłam i oddaliłam się od stolika. gdy mijałam bar ktoś złapał  mnie za nadgarstek
-Poczekaj, też chcę potańczyć- odpowiedział z uśmieszkiem na twarzy Louis i pociągnął mnie w stronę innych balangowiczów. Trzeba przyznać, że ten chłopak wie, jak należy się ruszać. Tańczył świetnie. Na początku gibaliśmy się spokojnie w rytm muzyki, jednakże po kilku chwilach zaczęliśmy 'dzikie' tańce. Stanęłam do niego tyłem, a on chwycił mnie w biodrach trzymając przy sobie bardzo blisko. Czułam jego spokojny oddech na mojej szyi. Odwróciłam się w jego stronę, gdy DJ przerwał zabawę
-Dobra kochani, coś dla par, bo teraz troszkę zwolnimy- powiedział koleś w słuchawkach.
-Czy poświęcisz mi jeszcze jeden taniec?- zapytał Lou wyciągając do mnie swoją dłoń.
Nie odpowiedziałam mu, tylko od razu zarzuciłam ręce na jego szyję, on natomiast chwycił mnie w talii. Oparłam mu głowę na ramieniu i zamknęłam oczy. gdy ponownie je otworzyłam spostrzegłam tańczących niedaleko nas Nialla i Kate. Dziewczyna napotkała moje spojrzenie i delikatnie się uśmiechnęła, od razu to odwzajemniłam. Lou wtulił się we mnie mocniej , czułam ciepło bijące od niego. Niestety chwila ta nie trwała zbyt długo. Usłyszałam dzwonienie komórki chłopaka. Spostrzegając jego minę, gdy odczytywał z ekranu, kto do niego dzwoni, wiedziałam, że nie może odrzucić połączenia tej osoby. Spojrzał na mnie pytająco
-Nie ma sprawy, odbierz- powiedziałam, na co szeroko się uśmiechnął i wybiegł z klubu. Ja natomiast wróciłam do naszego stolika. Zayn z Harrym byli już nieźle wstawieni, i oblewali kolejną kolejkę. Liam jako tako trzymał się na nogach. Gdy chłopak mnie spostrzegł przesunął się w bok, robiąc mi miejsce na kanapie
-A gdzie wcięło Louisa?- zapytał Liam
-Ktoś do niego zadzwonił i wyszedł na zewnątrz- odparłam obojętnie
-Rozumiem- powiedział lekko... poddenerwowany? Nie wiedziałam dlaczego, ale mogłam się domyśleć, że to sprawka telefonu do Louisa. Chłopak zamówił nam jeszcze po dwa drinki. Alkohol zaczął działać, lekko szumiało mi w głowie
-Wszystko w porządku?- zapytał
-Procenty są skuteczne- odpowiedziałam na co chłopak pociągnął mnie za rękę
-Chodź, zatańczymy.
Udałam się w ślady chłopaka, po chwili wywijaliśmy na parkiecie. Jak oni to robią, że tak świetnie tańczą? Przetańczyliśmy 7 piosenek. Udało mi się jeszcze wyrwać do tańca Zayna i Harrego. Nialla zostawiłam w spokoju bo wiedziałam, że Kate wydłubałaby mi za to oczy, poza tym sami świetnie się bawili. Po pewnym czasie do klubu wrócił Louis, który zamienił krótką rozmowę z Liamem, po czym znowu udał się ku wyjściu.  W mojej głowie zaczęło dudnić po kilku głębszych więc namówiłam już chłopaków, abyśmy wracali do domu. Wróciliśmy do czarnego busa. Liam zajął miejsce kierowcy, ja pasażera, a zalani w trzy dupy chłopcy rozłożyli się na tyłach (leżeli na podłodze)
-Chyba nie powinieneś prowadzić- zwróciłam się do Liama
-Spokojnie, nie upiłem się. Poza tym, czuje się świetnie- odparł.
Nie miałam sił się kłócić. Chłopak rzeczywiście jechał spokojnie i można było normalnie prowadzić z nim rozmowę
-Louis- zaczęłam niepewnie- Dlaczego Louis tak nagle wyszedł z klubu?
Na moje pytanie lekko się zdenerwował
-Przepraszam, nie chciałam Cię złościć- dodałam po chwili
-Nie, nie złościsz mnie- odparł z uśmieszkiem- Do Louisa zadzwoniła jego dziewczyna, Eleanor, prosząc go, aby przyjechał do niej, ponieważ czuje się 'osamotniona'- w ostatnim słowie dało się wyczuć sarkazm
-Chyba nie lubisz poruszać jej te tematu- stwierdziłam
-W naszym zespole tak na prawdę nikt nie przepada z Eleanor, natomiast Lou jest w niej bardzo zakochany. Jest naszym przyjacielem więc staramy się uwagi o niej zachowywać dla siebie, oraz wszelkie jej wybryki ignorować i znosić. Jest perfidna. Wygłupy Louisa, które oczywiście prowadzi wraz z nami uważa za dziecinne i głupie. Nie lubi, gdy jej chłopak ma przyjaciółki bo w jej małej główce pojawiają się oczywiste przypuszczenia i oskarżenia, a Lou nigdy by jej nie zdradził. Za bardzo ją kocha i uczyni dla niej wszystko. Często oddala go od nas i narzuca mu brak czasu dla niej...
-Przecież jest sławny, musi też liczyć się z innymi- przerwałam mu
-Jednakże ona nie zważa na to, nie dopuszcza do siebie takich myśli. Chce mieć go na wyłączność. Myślałem, że nie mogę mieć o niej gorszego zdania.. do czasu..
-Co się stało?- coraz bardziej byłam zaciekawiona rozmową
-Mam dziewczynę. Nazywa się Danielle, myślę, że będziesz jeszcze miała okazję ją poznać- tutaj uśmiechnął się, co ja szybko odwzajemniłam- Eleanor przyjaźniła się z nią, spędzała z nią dość dużo czasu. Jednakże kiedyś zarzuciła jej, że spotyka się ze mną tylko i wyłącznie na własną korzyść. Ich relacje całkowicie się popsuły...
-Przykro mi- powiedziałam
-W porządku, wiem, że Danielle jest ze mną nie dla rozgłosu, tylko z miłości- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy
-Kochasz ją, prawda?
-Nie umiem bardziej- odparł
-Życzę wam wielkiego szczęścia- mówiąc to zaczęłam energicznie wymachiwać rękoma, co spowodowało u nas napad śmiechu.
W pewnym momencie usłyszeliśmy zamieszanie na tyłach samochodu. Nie mogę opisać tego, w jak dziwnej pozycji znaleźli się nasze kochane 'trupy'. I kolejny wybuch niekontrolowanego śmiechu. Byłam już pod swoim domem (oczywiście wcześniej podając adres Liamowi)
-Dzięki za podwózkę, poza tym zapomniałam wam dać swój numer telefonu, teraz jestem waszą stylistką, więc często musimy być w kontakcie- podsumowałam
-A rzeczywiście- odparł, po czym podał mi swój telefon. Zapisałam na nim swój numer i oddałam urządzenie Liamowi
-I dzięki za procenty- dodałam.
Pożegnałam się z chłopakami. Samochód odjechał. Dopiero wtedy zaczęłam się chwiać, nie mogąc ustać na nogach. Dowlokłam się do bramy, a gdy zobaczyłam schody wytrzeszczyłam oczy
-No way!- wrzasnęłam gdy przez myśl przeszło mi pokonanie tych wszystkich stopni. Nie wiem jak dostałam się na górę. Chyba Bóg mnie kocha. Założyłam na siebie za dużą koszulkę i wgramoliłam się pod pierzynę. Odleciałam od razu.


***Następny dzień***


Obudziłam się z przeczuciem, że za chwilkę umrę. Głowa moja pękała
-Dajcie mi tabletki!!- wrzasnęłam, gdy nagle mój telefon zadzwonił.
Nie popatrzyłam na ekran, od razu odrzuciłam połączenie opadając głową na poduszkę. I znowu ktoś zaczął truć mi dupę
-Czego?!- wrzasnęłam
-Słychać ten kacyk!- usłyszałam znajomy głos
-Liam, gejuchu ty!
-Tylko nie gejuchu! Jest problem..
-Opowiedz mi tą fascynującą historię
-Dzisiaj z rana mamy wywiad, jakoś niespodziewany, musisz przyjechać i nam pomóc
-Obiecuję, że nakopię ci do dupy!
-Z przyjemnością, ale już zbieraj się, za 20 minut będę pod twoim blokiem- powiedział ze śmieszkiem i rozłączył się.
Ooo, nie rozpoczął dobrze naszej znajomości.

piątek, 8 czerwca 2012

Chapter First


Wiele rozmyślałam. W mojej głowie rozbrzmiewały dawne wspomnienia i całe moje życie, jednakże to wszystko zostało przerwane, poczułam, jak ktoś szturcha mnie w  ramie
-Rosalie, wszystko w porządku?- zapytała Kate
-Tak, przepraszam zamyśliłam się- odparłam
-Ta kamizelka jest świetna, ale jeszcze i tak dużo pracy Ci zostało- popatrzyła na porozrzucane materiały i projekty
-Chyba zarwę dzisiaj noc, zostaniesz ze mną?
-A co będę robić?
-Pomożesz mi, poza tym sama nie uporam się z tym do jutra, zawsze zostawiam wszystko na ostatnią chwilę, i takie są konsekwencje- powiedziałam z miną biednego pieska
-Daj chwilkę, przedzwonię do mamy
-Dziękuję Ci- podeszłam do niej i ucałowałam w policzek.
Kate udała się do przedpokoju i zatelefonowała do swojej rodzicielki. Usiadłam przy biurku i zaczęłam się przyglądać swoim projektom, które jutro już musiały być w stanie używalności. Zastanawia mnie tylko, po co aż strojów. Było ich dokładnie pięć, a styl ich był genialny, taki nietypowy
-Dobra, starsza się zgodziła, zaczynamy- powiedziała.
Od razu wzięłyśmy się do pracy. Bo 2 godzinach kolejny strój był gotowy. Trzeba przyznać, że Kate bez problemu uczy się mojego zawodu. Ma oko, styl i szybko uporałyśmy się z trzecim kostiumem. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 01:16
-Jeszcze dwa stroje- powiedziałam załamana
-Jestem padnięta- odparła Kate
-Daj spokój, zrobimy to szybko i odpoczniemy
I Znów zaczęłyśmy szycie. Po 3 godzinach wszystko było już gotowe. Spojrzałam jeszcze na Kate, która runęła na stół i zasnęła. Poszłam w jej ślad i po chwili smacznie spałam.

-Rosalie, wstawaj- wrzeszczała mi nad uchem Kate
Wszystko mnie bolało, niechętnie podniosłam się i spojrzałam na zegarek. Godzina 12:03
-Dzwonił twój szef, powiedział, tym razem masz dostarczyć stroje do studia, tam będą jacyś goście, którzy je zamawiali
-Jejku, nie może sam ich zawieść? Nie mam siły!
-O 18 masz być w SansenStudios, wtedy kończą pracę i jest jakaś impreza w ramach podziękowania, jesteś zaproszona- powiedziała z uśmieszkiem
-Oo, jak miło- odparłam
-A teraz zbieraj się
-A to niby czemu?
-Jest gorąco, słońce praży, a ja nie mam zamiaru kisić się w domu. Jedziemy nad jezioro
-A to nie jest najgorszy pomysł
-Dobra, idź się przygotuj, ja jadę do siebie, i będę tu za godzinę
-No to idź- odparłam i udałam się w stronę szafy
Ciuchy wylewały się z niej, ale i tak nie wiedziałam, co mam założyć. Z reszta, jak zwykle. Po długim szukaniu wybrałam już  strój. Włożyłam do torebki potrzebne rzeczy, pooglądałam jeszcze seriale. Nim się obejrzałam Kate stała już na podjeździe. Nakluczyłam dom i wsiadłam do auta. Podczas jazdy ciągle się wygłupiałyśmy, oraz śpiewałyśmy. W pewnym momencie w radiu zaczęła lecieć piosenka, która od razu wpadła mi w ucho

…Something’s gotta give now
Cause I'm dying just to know your name
And I need you here with me now…


Chłopak, który śpiewał ten kawałek, miał genialny głos
-To był zespół One Direction i ich aktualny debiut, a teraz ich kolejny kawałek „Up all light”- powiedział męski głos w radiu
-Fajne piosenki, ciekawe, czy wokaliści są przystojni- powiedziała śmiejąca się Kate
-A co, chcesz wyrwać któregoś?- zapytałam przez śmiech
-No oczywiście
Po 20 minutach byłyśmy już na miejscu. Rozłożyłyśmy koce, zdjęłyśmy ubrania, i opalałyśmy się w strojach kąpielowych. Było sporo osób. W pewnym momencie usłyszałyśmy krzyczące nastolatki, które obtaczały kogoś
-Idziemy sprawdzić, co tam się dzieje?- zapytała Kate
-Jakoś nie mam ochoty na zamieszki- odparłam
-Idziemy do wody?
-Kto ostatni ten debil!!- krzyknęłam i ruszyłam w stronę jeziora, za mną Kate. Woda była bardzo przyjemna. Usłyszałam za sobą krzyki grupki chłopaków, nie zważałam jednak na to i dalej przechadzałam się w wodzie. W pewnym momencie ktoś wbiegł we mnie z pełną siłą powodując, że wylądowałam pod wodą. Byłam lekko oszołomiona i nie wiedzieć czemu nie mogłam się wynurzyć. Wpadłam w panikę. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstki i pociągnął na powierzchnię. Złapałam oddech i wpatrywałam się w winowajcę. Wysoki, niebieskooki chłopak z burzą brązowych włosów. Wpatrywał się we mnie z zakłopotaniem i przerażeniem
-Ja.. ja bardzo Cię przepraszam, nie zauważyłem Cię- odparł ze smutkiem
-Serio? Wielka szkoda.. daruj sobie- odparłam zimno i machnęłam ręką.
Porwałam jeszcze na brzeg Kate i udałam się w stronę naszego legowiska
-Ale ciacho- powiedziała z podekscytowaniem
-I kryminalista!
-Przestań, przecież przeprosił, widać, że tego nie chciał
-A w dupie to mam- odparłam
Byłam wkurzona na chłopaka, utopić mnie mógł
-A widziałaś jego kolegów, też przystojniacy!
-Kate!- odparłam śmiejąc się widząc jej rozmarzoną minę
-No dawno nie miałam chłopaka!- powiedziała ze smutkiem
Zobaczyłam, że cała grupka chłopaków wychodzą z wody. Niebieskooki wciąż mi się przyglądał. Okazało się, że rozłożyli swoje legowisko bardzo blisko nas. Odwróciłam się i prowadziłam dyskusje z Kate. W pewnym momencie usłyszałam, jak cała piątka namiętnie o czymś rozmawia. Niespostrzeżenie obróciłam głowę w ich stronę
-Idź ją przeproś!- powiedział chłopak z burzą loczków na głowie
-Nie widzisz, że jest wkurzona, już ją przepraszałem- odparł mój ‘morderca’
-Jak ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię- powiedział blondyn wstając.
Od razu odwróciłam głowę
-Tylko spróbujesz, a ci przypier…
-Louis!- przerwał mu mulat- bez wulgaryzmu
-Uuu, Louisowi się ktoś spodobał!- powiedział loczek
-Ja mam dziewczynę, pedale!- powiedział… Louis? Tak się nazywał z tego, co skojarzyłam z ich rozmowy.
Kate przybliżyła się do mnie i zaczęła mówić coś do ucha
-Słyszałaś? Podobasz mu się- powiedziała z bananem na twarzy
-Głupia jesteś, nie słyszałaś? Ma dziewczynę
-Pfff- odparła.
Odwróciłam się w stronę legowiska grupki chłopaków, nie było ich. Zdziwiło mnie to, ale nie za bardzo obchodziło. Postanowiłam się wraz z Kate troszkę poopalać. Wygodnie ległam się na kocu i przymknęłam oczy. Mój spokój nie trwał długo, ponieważ coś zasłoniło mi słońce. Niechętnie podniosłam powieki i ujrzałam piątkę już poznanych mi chłopaków
-Przepraszamy, że nachodzimy, ale jakoś tak nam głupio za Lou, więc chcieliśmy wynagrodzić ci tą wpadkę czymś słodkim- powiedział chłopak o fryzurze Biebera, który wyciągnął zza pleców wielki puchar lodów z różnymi dodatkami i polewami
-I jeszcze dla koleżanki- dodał blondyn podając Kate
-Dzięki- odparłam wraz z przyjaciółką.
Wtedy na przód wyłonił się Louis
-Przepraszam jeszcze raz- powiedział ze smutnym głosem.
Aż za szkoda mi się go zrobiło, ale i tak nie podziałają na mnie jego piękne oczka
-Dobra, żeś się wysilił- powiedziałam kosztując lodów- Mniam, dobree- powiedziałam przeciągając literki
-Tak a propos, to jest Harry- wskazał na loczka- To jest Zayn- pokazał na mulata- To Liam- podszedł do ‘Biebera’- A to Niall- poczochrał po włosach blondyna
-Ja jestem Kate
-A ja nie przedstawiam się nieznajomym- powiedziałam
-Grzeczna dziewczynka- odparł Liam
-Żebyś się nie zdziwił- dodałam, na co ich miny lekko zrzedły
-Dobra bezimienna, musimy się zbierać, zostały nam jeszcze 3 godziny, a jeszcze trzeba zapakować wszystkie stroje- powiedziałam wstając Kate
-Jakie stroje?- zapytali chórem
-O tym też nie mówię nieznajomym
-Przecież się poznaliśmy- oburzył się Niall
-Znam cię 5 minut i mam ci zdawać relacje ze swojego życia? Co będzie po godzinie? Podróż poślubna?
-Zastanawia mnie, czemu nie jesteście przejęte naszym widokiem
-To, że macie ładne buźki nie znaczy, że będę się na was rzucać!- odparłam
Byli lekko zdziwieni, nie mam bladego pojęcia, dlaczego tak jest
-Dobra, rzeczywiście się zbieramy
Wraz z Kate zaczęłyśmy ubierać się, składać koce, po czym pożegnałyśmy się z nowymi znajomymi i udałyśmy się do samochodu
-Fajni są, a Niall jest słodki- mówiła z podekscytowaniem
-Są fajni
-I nic więcej?- zapytała zdziwiona
-Nie
Dojechałyśmy już pod mój dom
-Bądź u mnie o 17:30
-Po co?
-Przecież idziemy na tą imprezę
-Ja też mogę?- zapytała podekscytowana
-Sama nie pojadę, więc wypindrz się i nie spóźnij się
-Dobra, to ja lecę- ucałowała mnie w policzek, po czym odjechała
Weszłam do domu, gdzie już w progu przywitał mnie tato
-Cześc słońce- podszedł do mnie i mocno wyściskał- co dziś robiłaś?
-Byłam z Kate nad jeziorem, troszkę popływałam i poopalałam się- odparłam
-I jak poszły ci projekty?
-Dobrze, wszystko już mam uszyte. Dostałam zaproszenie na imprezę, muszę tam być ponieważ tam wręczę kostiumy
-Szczęki im opadną z zachwytu.
Odparłam uśmieszkiem i poszłam do swojego pokoju. No niee.. teraz dobierz jakąś ładną kreacje. Po długim poszukiwaniu znalazłam w końcu upragniony zestaw. Nie chciałam zakładać Bóg wie jakich sukienek, ponieważ to po prostu zwykła impreza. Udałam się do łazienki, wzięłam kąpiel, podmalowałam się i ubrałam. Spojrzałam w lustro i byłam zadowolona. Jeszcze tylko wpakowałam uszyte stroje do etui na wieszakach i byłam gotowa. Akurat przyjechała Kate. Władowałam się do jej samochodu i pojechaliśmy na wyznaczone miejsce. W środku było pełno ludzi, lecz udało mi się znaleźć mojego pracodawcę
-Witam, mam uszyte te stroje, o których mówiłam
-Świetnie, chodź ze mną- złapał mnie za łokieć i zaprowadził do dużej Sali. Podszedł do mikrofonu
-Witam wszystkich bardzo serdecznie na gali z okazji wielkiego sukcesu zespołu One Direction- powiedział pracodawca a na Sali górowały wielkie brawa
-Był to dla zespołu wspaniały rok, nie do wiary, żeby przeciętni chłopcy osiągnęli tak wiele- ciągnął dalej
Podeszła do mnie Kate
-Dzisiaj leciały piosenki tych One Direction w radiu, pamiętasz?
-Tak, wiesz, wydaje mi się, że znam ich głosy
-Ja też, ale jakoś nie kojarzę wyg…
-Przed wami One Direction!!- przerwał nam mężczyzna a ja dostałam szoku. Na scenę wybiegli Liam, Harry, Louis, Zayn i Niall. Mina Kate powaliła mnie na kolana
-Ale teraz chciałbym podziękować jeszcze nowej stylistce zespołu, powitajcie brawami Rosalie Silby!- wykrzyczał a mi szczęka opadła. Nie mogłam uwierzyć. Dzięki zachęceniom tłumu wyszłam na scenę, a oczy chłopaków skierowały się na mnie, teraz to oni byli w szoku. Podeszłam do swojego pracodawcy
-Banie Chris, ale jak..
-Dostajesz awans!- wykrzyczał a ja mocno go przytuliłam
-Dziękuje- odparłam
Zeszłam ze sceny, a ludzie zaczęli się ‘bawić’. Stałam z Kate na balkonie, gdy nagle cała piątka podbiegła do nas
-Czemu nie mówiłaś?- zapytali chórem
-A skąd mogłam wiedzieć?
-Nasza nowa pani stylistka, fajnieee- odparł Liam
-I ja też się cieszę- powiedział Louis, na co odparłam uśmieszkiem
-Dobra, tu jest strasznie nudno, chcieliśmy się zapytać, czy idziecie z nami do klubu troszkę zabawić- zapytał Harry
-Ja chętnie, a ty Ros?- zapytała Kate
-Niech będzie
Wszyscy udaliśmy się na zewnątrz i wsiedliśmy do wielkiego, czarnego busa.




__________________________________

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Pojawił się już pierwszy rozdział a z nim One Direction. Mam nadzieję, że się spodoba. Chciałabym strasznie podziękować za to, że pod prologiem mam aż 12 komentarzy!!! Nie wiem, jak to się stało, a pojawiły się one zaledwie po 1 godzinie od dodania postu. Jestem bardzo zadowolona i cieszę się, że nie piszę tylko dla siebie. Bardzo wam dziękuje i proszę, jeżeli czytacie tego bloga, dodawajcie komentarze, ponieważ one motywują mnie do dalszego pisania. Normalnie 1 rozdział pojawiłby się w następnym tygodniu, ale za to, że aż tak dużo komentarzy uzyskałam w niecałą godzinę, to odpłacam się, uwielbiam was! <3

czwartek, 7 czerwca 2012

Prologue


-Rosalie, przestań mnie tym dźgać!- wrzeszczała Kate
-A ty możesz przestać się wiercić?
-Nie mogę, bo ciągle wbijasz mi igłę w ramię!
-Zaraz skończę, tylko proszę, nie ruszaj się- odparłam
-Nie rozumiem, dlaczego nie możesz szyć na manekinie?
-Dlatego, bo masz idealną miarę na te zamówienie, a mi zostało mało czasu, aby szukać kogoś innego
-Nie męczy ciebie to czasem?- zapytała Kate
-O czym mówisz?
-Rosalie, ciągle coś szyjesz, wymyślasz, projektujesz. Oczywiście co do projektowania nie mam żadnych zastrzeżeń, ponieważ to coś fantastycznego, ale przelać myśli do rzeczywistości.. o nie, nie moja liga
-Taką mam robotę, i takie wymagania mają pracodawcy, i tak, jak skończę ten strój muszę zacząć pracę nad czterema innymi
-Dla kogo te kreacje?
-Nie wiem, ja tylko szyję, nie wnikam, kto będzie je nosić.
Do końca mojej pracy trwaliśmy w ciszy, ewentualne poprawy, dodanie guzików, naszywek i mój projekt uważałam za zakończony
-Idź zobacz w lustrze- powiedziałam, po czym popędziłam ją w stronę okrągłego szkła wiszącego na ścianie
-Mimo tego, że męskie, to genialne- odparła Kate oglądając marynarkę ze wszystkich stron z zachwytem.
Każda pochwała, nawet najmniejsza i nieznacząca dawała otuchy. Zachęcała i absolutnie nie pozwalała się poddać. Kate jest moją najlepszą przyjaciółką, nie zależnie od tego, jak ścieżki w życiu były nierówne, chaotyczne i prowadzące pod górkę, ona pomagała mi się wspinać. Zastępowała mi taką starszą siostrę, czasem nawet matkę, za którą tęskniłam i tak bardzo w życiu mi jej brakowało. Moja rodzicielka zmarła prawie 6 i pół roku temu. Była moją nauczycielką życia, która po upadkach stawiała mnie na nogi. Gdy byłam małą dziewczynką, zamiast iść pobawić się z rówieśniczkami w księżniczki, ja wolałam zostać z nią i  przymierzając jej rzeczy z szafy tańczyłyśmy do każdej lecącej muzyki w radiu. Uczyła mnie, że w życiu nie ma czasu na smutki, a każde łzy mam zachować na płakanie ze szczęścia i radości. Gdy byłam w dołku zabierała mnie na największe polany i wraz z nią krzyczałam „Jesteśmy wolne!”. To tak bardzo pomagało, i dawało uczucie swobody i beztroski. Była przy mnie, gdy budziłam się z krzykiem w nocy, tuliła, gdy byłam chora i płakała wraz ze mną, gdy serce dawało oznaki bólu. To właśnie ona nauczyła mnie tworzyć coś, z niczego. Powtarzała, że mam talent. Lecz nigdy nie zdążyłam jej za to wszystko podziękować. Odeszła, tak po prostu. Z czasem okazywało się, że jej życie było wielką tajemnicą, i tak na prawdę to.. nigdy jej nie znałam. Obiecała mi, że zawsze będzie przy mnie, nawet wtedy, gdy tego nie będę chciała. Winiłam ją za to, że zostałam sama, i nie chciałam więcej o niej rozmawiać. Po jej pogrzebie wraz z ojcem przeprowadziłam się do Londynu. On po prostu „chciał zacząć normalne życie”. Czyli, że życie w raz z mamą nie była normalne? Nigdy nie miałam z nim żadnych dobrych kontaktów, nie wspierał mnie, nie był nigdy dumny, a także bolały go wspomnienia o jego żonie. Nie chciał powiedzieć, czym tak naprawdę było jej życie. Jego ojcowski instynkt odezwał się po przeprowadzce. Starał się odezwać, pocieszyć, lecz dałam mu do zrozumienia, że nie zmieni 17 lat w 7 dni. Pierwsze miesiące były po prostu głuchą nadzieją i ciszą. Matka po prostu okłamywała mnie, myślałam, że jest najlepsza na świecie, a ona odeszła. I tak chciałam wybudować schody do nieba, aby ujrzeć jej zawsze promienną twarzyczkę. Teraz mam już 20 lat, najlepszą przyjaciółkę, niezwykłą pracę (która po mimo tego, iż jest męcząca, nie zamieniłabym jej na żadną inną), kochanych znajomych i kumpli, oraz jak najlepszą pewność, że mogę być kimś. Wiem, że wszystkie te rzeczy, lub chociaż połowa z nich, są spowodowane tym, że ktoś na górze, na niebie się za mną wstawia. Mój ojciec stara się z dnia na dzień coraz bardziej, daje od siebie wszystko to, czego potrzebuje, a ja mam w końcu dawno upragnioną miłość rodzinną. Może i jestem dorosła, ale moim życiem wciąż operuje malutkie dziecko.