Obserwatorzy

Czytasz te opowiadanie (chcę wiedzieć, ile was jest)?

wtorek, 28 sierpnia 2012

Chapter Eighth

Informacja do rozdziału: Rozdział jest krótki, ponieważ on rozwiąże wszystkie pytania z myśl "Dlaczego wszystko potoczyło się tak szybko, dlaczego Rosalie tak łatwo odpuściła taki czyn". W tej chwili wasze wątpliwości się rozwieją.


To wszystko to jeden wielki absurd. Czuję się absurdalnie, wszystko co robię jest absurdalne. Tak banalnie proste i bezsensowne. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Wszystkie programy były... absurdalne. Nie rozumiałam sensu tego wszystkiego. Ludzie mówili coś, co było bezsensowne. Informacje były o niczym. Ale i tak to wszystko oglądałam i pochłaniałam. Siedziałam tak nie wiadomo ile, gdy usłyszałam dzwonek. Chciałam wstać i podejść do drzwi, ale ja byłam już przed nimi. Rozglądnęłam się dookoła. Tu coś jest nie tak, wszystko jest... przerażające.
Dzwonek zaczął się nasilać, dzwonił ciągle, bez przerwy.
Otworzyłam te cholerne drzwi
-Czego tu chcesz Lou?!- warknęłam.
Ludzie, co się ze mną dzieje? Nie myślałam nad słowami, które wypowiedziałam
-Ej skarbie co jest grane?- zapytał unosząc dłonią mój podbródek, po czym delikatnie pocałował.
Stałam oszołomiona
-Przepraszam, ale nie wiem co się dziś dzieje- odparłam lekko się jąkając i odsunęłam się do tyłu -Miałeś być o 19- zmieniłam temat
-Kochanie, jest godzina 4 nad ranem- dodał uśmiechając się.
W głowie lekko zaczęło mi się kręcić
-O czym ty do mnie mówisz?- zapytałam cicho.
-Przecież się umawialiśmy- pocałował mnie w kącik ust, uśmiechnął się i poszedł w stronę kuchni.
A ja dalej stałam, osłupiała. Dlaczego Louis mnie całuje bez zahamowań, dlaczego... już nie wiem sama.
Poszłam za nim, lecz po drodze spojrzałam w okno. Było tak bardzo rażąco, słońce świeciło jak oszalałe
-Louis!- krzyknęłam
-Słucham?- zapytał spokojnie, po czym był obok mnie i objął w talii
-Mówiłeś, że jest 4 nad ranem. Dlaczego jest tak jasno?
-Skarbie, jest  godzina 14:00- odparł i popatrzył na mnie zdziwiony
-Przecież mówiłeś...- ucięłam, lecz znów spojrzałam w stronę okna.
Było ciemno, wręcz niebo było czarną kartką.
-Chodź już spać, już późno- powiedział Lou i pociągnął mnie w stronę sypialni.
-Nie! Puść!- krzyknęłam.
Wykonał moje polecenie i stanął naprzeciw mnie
-A teraz powiedz mi, o co tu chodzi. Czy ja zwariowałam?!- zapytałam krzycząc
-Ros...- zaczął, ale przerwałam mu
-Co się ze mną dzieje?!- zapytałam i poczułam, jak kręci mi się w głowie.
Lou złapał mnie za nadgarstki i stanął bliżej mnie. Uśmiechnął się szeroko
-Następnym razem tyle nie pij- powiedział.
-O co Ci chodzi?- zapytałam zdziwiona.
On puścił moje nadgarstki, dłonie przeniósł na ramiona i zaczął mną trząść
-Ros, mała obudź się, mała!- krzyczał
-Louis, co ty robisz?.
Obraz był ciemny.

-Ros, mała obudź się, mała- usłyszałam nad swoim uchem.
Przetarłam zmęczone oczy i po chwili je otworzyłam. Nade mną stał Lou, który od razu posłał mi ciepły uśmiech
-Cześć mała- powiedział.
Chciałam się podnieść, lecz moja głowa dosłownie pękła. Ból był straszny. Zaczęłam masować skronie
-Nie ładnie- zaśmiał się -Masz- dodał i podał mi musującą wodę -To bardzo dobre na kaca
-Przepraszam?- byłam całkowicie zdezorientowana
-Na kaca- powiedział niepewnie
-Dlaczego go mam?
Lou zaczął się śmiać, co mnie przerażało
-Jak się tyle wypije, tak się dzieje- śmiał się dalej, ale gdy zobaczył, że jestem całkowicie poważna popatrzył na mnie lekko przestraszony -Wczoraj- zaczął -Razem z Kate przyszłyście do nas na imprezę. Schlałaś się, a w nocy rzygałaś jak kot
-Przecież ja wczoraj nie byłam u was na imprezie...
Gdy świadomość była już unormowana zrobiłam wielkie oczy
-O Boże...- zakryłam usta dłonią -Cały dzień! To był tylko sen!
Lou ciągle patrzył na mnie przestraszony, po chwili usiadł koło mnie
-Co ci się śniło?- zapytał cicho
-Kłótnia z tatą, wynajmowałam mieszkanie, spotkanie Dan i Li, ta głupia sytuacja w moim domu i ty, który chciał...- urwałam.
-Śniłem ci się?- zapytał zabawnie poruszając brwiami
-Opowiedz mi wszystko, co działo się na imprezie- poprosiłam
-Więc przyszłaś do nas wraz z Kate w moich ciuchach, ale to pamiętasz. Szybko się schlałyście a ty usnęłaś. Wziąłem Cię na ręce i zaniosłem do swojego pokoju, w ten czas pieprzyłaś coś o grze w butelce. No i jesteś teraz tu- powiedział a ja uśmiechnęłam się od nosem.
Louis nie chciał mnie zgwałcić. Nie skrzywdził mnie, nigdy by tego nie zrobił. Mieszkania nie wynajęłam, to wszystko to był głupi sen.
-Jak dobrze, że się obudziłam- powiedziałam


________________________________________
Nigdy byście się tego nie spodziewali, prawda?? Wszystko (czyli cały poprzedni rozdział i kawałem jeszcze wcześniejszego, cała ta gra w butelkę, i sytuacja jak Lou chciał zgwałcić Ros) to nie miało miejsca. Po prostu Ros za bardzo się schlała, dlatego tak łatwo wybaczyła. Chciałam namieszać. Bo Rosalie ma twardy charakterek i takiej sprawy by nie przepuściła.
Dziękuje za 30 komentarzy pod poprzednim rozdziałem !! Dlatego dodałam tak szybko

I polecam WAM BLOGA, JEST ŚWIETNY!! it-takes-two-to-make-a-quarrel.blogspot.com

niedziela, 19 sierpnia 2012

Chapter Seventh

Ważna informacja pod rozdziałem!


Czułam, jak ręce Louisa wędrują pod moją bluzkę. Od razu je zatrzymałam. Widoczne było to, iż nie zadowolił go mój ruch, a oczy szkliły się ze złości
-Jesteś pijany- powiedziałam i gwałtownie się od niego odsunęłam
-Trzeźwo myślę- odparł i zaczął się niebezpiecznie przybliżać.
Małymi krokami cofałam się, lecz po chwili moje plecy napotkały ścianę
-Kurwa- zaklęłam cicho.
Można by powiedzieć, że cała ta sytuacja troszkę mnie przerażała. Tommo może być agresywny, gdy jest pijany, czego nigdy bym nie przypuszczała. Widocznie bardzo się pomyliłam.
-Louis, odsuń się ode mnie!- krzyknęłam, gdy napierał na mnie swoim ciałem.
Złapał mnie za nadgarstek prawej ręki i uderzył nią o ścianę. Krzyknęłam z bólu. Wolną dłonią zaczęłam odpychać go od siebie
-Po cholerę się wyrywasz?- szepnął mi do ucha.
Od razu obrzydziła mnie woń alkoholu. Ile on wypił?
-Człowieku, zostaw mnie!- zaczęłam się szarpać, co bardzo go rozdrażniło.
Bardzo szybko pożałowałam tego, gdyż zarzucił swoje ręce na moich barkach, mocno przy tym popychając na ziemię. Wiedziałam, że jest pijany ale i tak nie miało to zbytnio znaczenia
-Dlaczego się opierasz?!!- wrzeszczał
-A myślałeś, że tak łatwo zaciągniesz mnie do łóżka, myślisz, że ulegnę panu Louisowi? Uważasz mnie za łatwą?!
Popatrzył na mnie z powagą i zniknął w drzwiach. Wstałam z ziemi, otrzepałam rybaczki i wróciłam do salonu. Pozostała gromadka dalej imprezowała. Podeszłam do Liama, który był chyba jako jedyny trzeźwy i rozważny
-Wracam do domu- stwierdziłam i oddaliłam się do drzwi wyjściowych
-Przecież miałaś zostać na noc- podkreślił
-Wychodzę- rzuciłam i po chwili znalazłam się na parkingu. Popatrzyłam na samochód Kate
„Przepraszam kochana, któryś z chłopaków cię odwiezie”- pomyślałam i ruszyłam w jego stronę. Na szczęście moja inteligentna przyjaciółka zostawiła kluczyki w stacyjce. Odpaliłam pojazd i ruszyłam do domu. W głowie miałam chaos. Pan Louis przegiął na całej linii, ale...
...dlaczego, nie jestem na niego zła w sposób, że mnie od niego odrzuca? Nie żywię takiej urazy jak widziałam w większości filmach? Czy alkohol go usprawiedliwia? Nie wiem, ale chłopak będzie musiał się tłumaczyć. Spojrzałam na zegarek znajdujący się w radiu samochodowym- 02:17.
Głęboko westchnęłam na myśl o tym, jaki wykład udzieli mi mój kochany tatuś. Po 7 minutach parkowałam na parkingu pod moim blokiem. Wysiadłam z pojazdu i udałam się do mieszkania Przekręciłam klucz w drzwiach i znalazłam się w środku. Ojciec siedział na kanapie oglądając jakieś denne seriale, ale wiedziałam, że telewizja to tylko przykrywka. Czekał na mnie. Gdy mnie ujrzał wziął do ręki pilota, wyłączył sprzęt, a jego twarz nabrała kamienny grymas.
-Zapraszam, moja panno- powiedział klepiąc miejsce obok siebie.
Przewróciłam oczami i wykonałam polecenie. Cisza, bardzo niezręczna ciążyła nad nami przec 5 minut.
-Dobrze, że da się z tobą porozmawiać- zaczął
-Nie jestem pijana, nic nie wypiłam- sprostowałam
-Myślę, że awans źle na ciebie wpłynął- rzucił szybko.
Wpatrywałam się w niego dłuższą chwilę starając się zrozumieć sens tej wypowiedzi
-Może jaśniej?- zapytałam,a na mojej twarzy powstał duży grymas
-Te wszystkie gwiazdy, sława. Według mnie obracasz się w złym towarzystwie. Nie byłaś taka! Te całe.. One Durexion- powiedział a ja zagięłam usta aby nie wybuchnąć śmiechem
-Co cię tak śmieszy?- zapytał rozwścieczonym i podniosłym głosem
-Nie, nic- odpowiedziałam starając się opanować
-Coraz rzadziej spotykasz się z Kate...
-Tylko przez dwa dni. Dzisiaj byłam z nią umówiona, więc ten punkcik na liście "Jak udupić Rosalie" sobie skreśl, kontynuuj proszę- powiedziałam naturalnie, co jeszcze bardziej go denerwowało
-Gdyby mama...- zaczął, ale od razu mu przerwałam
-Nie mieszaj w to mamy!!!- wydarłam się na całe gardło, co go troszkę przestraszyło
-Nie panujesz nad sobą! Czy ty... czy ty znowu coś bierzesz?- zapytał cicho
-To się zdarzyło tylko kilka razy! Rozumiesz?! Kilka!
-To w ogóle nie powinno się zdarzyć!- krzyczał tak samo jak ja
-Myślisz, że łatwo było mi ogarnąć to wszystko? Potrzebowałam tylko trochę wsparcia, którego mi nie okazałeś! Mama musiała umrzeć, abyś w końcu się mną zajął!- czułam jak łzy cisną mi się do oczu
-Myślisz, że wcześniej Cię nie kochałem?- zapytał bardziej opanowany
-Jak mogłeś zacząć ten temat, jak mogłeś?- zapytałam lekko łkając.
Ojciec zacisną pięści i głośno wypuścił powietrze z płuc
-Miałaś być o 23- zmienił temat
-Więc?- zapytałam obojętnie
-Dopóki jesteś pod moim dachem masz się mnie słuchać.
Wtedy lekko się uśmiechnęłam. Sięgnęłam do torebki i wyjęłam z niej pogniecioną ulotkę. Wręczyłam ją tacie
-Co to ma znaczyć?- zapytał zdziwiony
-Mam 20 lat. Postanowiłam, że w końcu coś zmienię. Wyprowadzam się- dodałam zadowolona.

****

Otworzyłam oczy i leniwie przeciągnęłam się na łóżku. Godzina 11:24. Westchnęłam głośno i udałam się do łazienki po drodze chwytając czarne krótkie spodenki z ćwiekami i luźną białą bokserkę z czarnym krzyżem. Odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic. Zimne strumienie pobudziły mnie. Owinęłam wilgotne włosy ręcznikiem, założyłam przygotowane ciuchy. Na powiekach namalowałam dwie cienkie kreski eyelinerem, wytuszowałam rzęsy, a usta przejechałam kokosowym błyszczykiem.
Wróciłam do pokoju i spojrzałam na zegar- 11:51.
Mam jeszcze godzinę do spotkania. Umówiłam się na rozmowę z mężczyzną, który zamieścił ogłoszenie na temat wynajęcia mieszkania. Ojciec nie chce na to pozwolić, nie chce nawet tak myśleć, ale uświadomiłam mu, że i tak nie zaprzeczy mojej decyzji.


****

-Odpowiada pani cena?- zapytał mężczyzna.
Na oko miał 45 lat. Brązowe oczy, czarne włosy. Bardzo sympatyczny człowiek
-Jak najbardziej- odparłam z uśmiechem kończąc swoją kawę
-Opłaty mogą się zmienić nawet na niższe, to zobaczy się później. W środę zapraszam na zwiedzenie mieszkania. Jeżeli wszystko będzie pasować podpiszemy umowę
-Bardzo dziękuje- powiedziałam ściskając dłoń mężczyzny. Wstałam z miejsca i udałam się w stronę wyjścia z kawiarni. W oddali zobaczyłam duży market. Z tego co pamiętałam z szafek i lodówek nie wysypuje się jedzenie, więc udałam się na zakupy. Wzięłam wózek i popłynęłam w głąb sklepu. Wjeżdżałam na dział z pieczywem, gdy nagle mój wózek uderzył o kogoś
-Przep... Li?- zapytałam z uśmieszkiem
-Cześć Ros- odpari uścisnął mnie przyjaźnie
-Sam tutaj?
-Nie, z Danielle- odpowiedział, a z oddali zobaczyłam nadciągającą brunetkę.
Gdy mnie spostrzegła zaczęła biec w moją stronę
-Cześć, mała!- dodała i mocno mnie objęła.
Spojrzała na mnie wyczekująco, dokładnie wiedzałam, o co chodziło
-Rozmawiałaś z nim?- zapytałam.
Ta przytaknęła głową
-Liam skarbie, my wyjdziemy na zewnątrz- rzuciła i za rękę pociągnęła mnie na dwór.
-Louis nie wiele pamięta, tylko urywek, ale z niego wiele da się wywnioskować. Posłuchaj, wiem, że źle zrobił, ale...
-Ej spokojnie, rozumiem- przerwałam jej
-Na serio?- zdziwiła się -Myślałam, że troszkę dłużej będę musiała Cię przekonywać, ale no cóż. Porozmawiasz z nim?
-Jeżeli natrafi się okazja
Po 5 minutach wróciliśmy do sklepu,odebrałam od Liama swój wózek i ruszyłam do kasy

****

Gdy wykładałam produkty do lodówki mój telefon zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz- Louis.
Lekko się uśmiechnęłam i odebrałam
-Halo?
-Jak dobrze, że odebrałaś- odetchnął z ulgą
-Cześć Lou- odparłam
-Ros, przepraszam Cię za tamtą noc
-Wybaczam
-Nie przerywaj, wiem, że jesteś zła ale.... czekaj, zaraz CO??- zapytał zdziwiony
-Nie zaczynajmy tego tematu, co?
-Dziękuje-odparł radośnie -Dasz się wyrwać gdzieś wieczorem?
-Spacer?
-Randka- odparł zadziornie,na co ja się uśmiechnęłam
-Kiedy i gdzie?
-Przyjadę po ciebie o 19- odpowiedział i rozłączył się.

Dobrze zrobiłam tak szybko wybaczając? Głęboko westchnęłam i dalej wkładałam zakupy do szafek i lodówki.


____________________________________

Pierwsza i nie zbyt ciekawa sprawa. Ostatnio bardzo się zawiodłam na was. Liczyłam na 15 komentarzy, co wcześniej osiągaliście w 2 dni, a pod ostatnim rozdziałem po 2 tygodniach pojawiło się 6, co bardzo mnie zasmuciło, jestem pewna, że czyta to o wiele więcej osób, bo po dodaniu rozdziału liczba odwiedzin potrafi wskoczyć do góry aż o 100.
Będę konsekwentna więc... jeżeli nie podniesie się liczba komentarzy ZAWIESZAM BLOGA.
Przepraszam, ale prowadzenie go zajmuje mi dużo czasu,więc nie mogę robić tego tylko dla siebie, jeżeli komentarze nie będą się pojawiać zawieszę pisanie, przykro mi.

Rosalie...

niedziela, 12 sierpnia 2012

Chapter Sixth

Dłuższą chwilę wpatrywałam się w drzwi, w których zniknął Louis. Czy dobrze robi? Nie wiem. Nie mogę mieszać w jego życiu. Wzięłam głęboki wdech i wróciłam do sypialni Louisa. Dopiero w tej chwili dotarła do mnie myśl, iż nie mam nic na zmianę. Stałam tak w dużej koszuli przed lusterkiem zastanawiając się co ze sobą zrobić. Przeczesałam włosy palcami i udałam się w stronę łazienki. Odkręciłam wodę i weszłam do kabiny prysznicowej. Zimny strumień mocno mnie orzeźwił i postawił na nogi. Rzecz, która mnie zdziwiła to to, że głowa mi nie pękała. Przyzwyczajenie? Może. Zakręciłam kurek. Owinęłam się ręcznikiem i znalazłam się znów w sypialni Lou. Podeszłam do jego szafy z nadzieją, że może tam coś wypatrzę. Wybrałam szerszą bluzkę w czarno-białe paski. Wytężyłam wzrok w poszukiwani jakiś spodni. W ręce wpadły mi dżinsowe rybaczki. Wsunęłam je na siebie, podwinęłam nogawki tak, aby stały się krótkie i  końce zapięłam agrafką. Założyłam jeszcze bluzkę i podeszłam do lustra.
-Całkiem nieźle- przyznałam.
Włosy związałam w wysoką kitkę i udałam się w stronę salonu. Na środku stali nieźle połamani Zayn, Harry i Niall. Spojrzeli na mnie morderczymi oczkami
-To Liam o was zapomniał!- uniosłam ręce ku górze.
Poszłam do kuchni, gdzie zastałam Daddiego robiącego naleśniki.
-Będę się zbierać- powiedziałam i poczochrałąm jego włosy
-Nie zostaniesz nawet na śniadaniu?
-Do waszego koncertu został niecały tydzień, a ja jak na razie mam skończony tylko twój strój. Muszę się wziąć do pracy- posłałam mu szeroki uśmiech
-Dzisiaj wieczorem. U nas. Weź Kat, Niall się za nią stęsknił
-Jeżeli się wyrobię...
-Obiecaj- przerwał mi i popatrzył na mnie z powagą
-O której?
Li uśmiechnął się i poklepał o ramieniu
-O 19
-To do zobaczenia- dodałam i udałam się w stronę wyjścia.
Po drodze pożegnałam naszych umierających i zgarnęłam swoją torebkę. Gdy byłam już na dworze od razu zaciągnęłam się letnim powietrzem. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam po taxi. Przyjechała po 10 minutach.

Gdy weszłam do mieszkania od razu otulił mnie zapach jajecznicy. Podreptałam do kuchni gdzie zastałam tatka w jego męskim fartuszku.
-Mniam- powiedziałam i objęłam go ramieniem
-Znowu nie wróciłaś na noc- powiedział lekko poddenerwowany.
Miał racje.
Ostatnimi czasy zdarzało mi się to dosyć często, nie mogę zaprzeczyć, ale wszystkie sytuacje po prostu tak działają.
-Przepraszam, po pros...
-Tylko mi nie mów, że pracowałaś- przerwał mi -Ostatnio tylko to mówisz. "Przepraszam, praca". Wiesz, że nie wierzę w to.
-Jestem dorosła- powiedziałam i przestałam obejmować go swoim ramieniem
-Więc?- zapytał z ironią
-Więc..?
-Jesteś też moją córką
-Dasz mi w takim razie szlaban?- zadrwiłam
Nie odpowiedział.
Obróciłam się i udałam do swojego pokoju. Zastanawiało mnie zachowanie taty. Nigdy wcześniej nie przywiązywał tak dużej wagi do tego, że nie wracam na noc. Może jakieś problemy w pracy? Nie wnikam. Przeszłam do pomieszczenia obok. Spojrzałam na stertę materiałów i projektów na blacie. Głośno westchnęłam i usiadłam przy stole. W ręce wpadło mi zdjęcie projektu dla Louisa. Uśmiechnęłam się pod nosem. Od razu wzięłam się do pracy.


Po 5 godzinach męczarni odetchnęłam z ulgą. Wszystko, co było do uszycia zostało już zrobione Wytarłam mokre czoło chusteczką i spojrzałam na zegarek. 17:57. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Kate

-Słucham?- usłyszałam jej słodki głos
-Cześć mała
-Rosalie! Dlaczego się nie odzywałaś?
-Szykuj się, o 18:30 masz być gotowa. Nie szałowo- zaznaczyłam
-Jakaś parapetówka?
-Wieczór z gwiazdami
-Będzie Niall?- zapytała podekscytowana
-Tak, będzie- uśmiechnęłam się
-A wiec do wieczora- dodała
-Na razie!- zakończyłam połączenie.

Przeciągnęłam się i postanowiłam już się szykować. Popatrzyłam w lustro W sumie podobał mi się strój z ubrań Lou, więc postanowiłam go nie zmieniać. Wzięłam tylko czystą bieliznę z szafki i poszłam odświeżyć się do łazienki. Znów się ubrałam, włosy rozpuściłam. Zrobiłam na powiekach dwie cienkie kreski eyelinerem i lekko wytuszowałam rzęsy. Usta przejechałam arbuzowym błyszczykiem. Poszłam do pokoju i wzięłam czarną torę  z napisem "Lonely Day".
Spojrzałam na zegarek w komórce. 18:27.
Poszłam do salonu i czekałam na Kate. Ojca nie widziałam w pobliżu. Wątpię, żeby zareagował dobrze na informacje o tym, że znów mnie nie będzie. Może to i dobrze? Przynajmniej nie będę musiała słuchać jego ględzenia. Mój telefon zawibrował.

"Jestem już na dole"- przeczytałam.

Przejrzałam się jeszcze w lustrze i byłam gotowa do wyjścia, gdy drzwi do sypialni ojca otworzyły się
-Gdzie idziesz?- zapytał podniosłym głosem
-Do znajomych- odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech
-Bądź najpóźniej o 23- powiedział i nie czekając na moją odpowiedź wrócił do swojej sypialni.

Tego wszystkiego było za dużo. Jestem chyba dorosła. Ojciec się stara, ale po śmierci mamy trzyma mnie o wiele krócej niż kiedyś. Właśnie... mama. Ile to już lat. Dość spory kawałek czasu.

"Bądź najpóźniej o 23"- niedoczekanie twoje.

Tak, czas postawić się tatusiowi. Zbiegłam po schodach i po chwili byłam na parkingu, gdzie od razu powitała mnie wyskakująca z samochodu Kate. Nie widziałam jej tylko troszkę, a i tak się za nią bardzo stęskniłam. Tajniki przyjaźni, nie?

-No to co?Jedziemy?- zapytałam
-Wskakuj- posłała mi ciepły uśmiech i zajęła miejsce kierowcy, ja pasażera.
Włączyłyśmy radio i śpiewałyśmy piosenki chłopaków. Po jakimś czasie zaczęły się HotyStars.
-Jasno trzeba przyznać, że zespół One Direction ciągle wzbija się
-To prawdo Rick, lecz zdarzają się wpadki
-Prasa otrzymała informacje na temat związku Louisa T. I Eleanor C.
-Od dłuższego czasu parze nie układa się za dobrze...
-I dzisiaj Louis wyznał oficjalnie grupce paparazzi iż ich związek jest zakończony
-Masy racje Rick, jednak Eleanor podtrzymuje wersje, e to tylko chwilowe kłótnie.
-Jednakże te kłótnie trwają już...- mężczyzna nie dokończył, ponieważ wyłączyłam radio

-Mała, co jest? Zapytała mnie Kate?
-Chyba nie będziemy słuchać bzdur na temat chłopaków- próbowałam wyjść z tematu
-Chyba tak- posłała mi miły i zachęcający uśmiech.

Reszta drogi przeminęła spokojnie. Dojechaliśmy do domu chłopaków po 10 minutach. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam z uśmiechem na dom chłopaków. Obróciłam głowę i spojrzałam na tablice z ogłoszeniami. Podeszłam bliżej i czytałam.  W oczy rzuciła mi się jedna ulotka. Zerwałam ją i przyjrzałam się dokładniej, po czym z uśmiechem włożyłam ją do torebki. Wróciłam do Kate i podeszłyśmy do drzwi, zapukałam lekko, a po chwili przywitał nas radosny Louis
-Cześć Kate!! Cześć Rosaleee EEEEE!- krzyknął
-No co?
-Seksownie wyglądasz- uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
Z początku nie wiedziałam zbytnio o co może mu chodzić, lecz potem spojrzałam na swój strój
-Nie odzyskasz tego- uśmiechnęłam się
-Znajdę sposób, by je zabrać- odparł i zaprosił gestem ręki mnie i Kate do środka.
-Kateee!!!- wrzasnął blondynek z holu i rzucił się na dziewczynę z otwartymi ramionami
-Chodź do salonu- szepnął mi na ucho Tommo i łapiąc mnie ręką w pasie zaprowadził w głąb mieszkania.
Na stoliku zobaczyłam masę przekąsek i oczywiście alkoholu różnego rodzaju.


Dzisiaj odpuściłam picie. Pozostała zgraja była najebana jak messerschmitt.
-Zagrajmy w butelkę!- krzyknął Zayn
-Ale taką zwykłą czy całuśną?- zapytałam, a chłopacy popatrzyli na mnie z uśmieszkami- Po co ja się pytam?
Usiedliśmy w kółeczku i wzięliśmy ze stolika pustą butelkę po JD. Pierwszy zakręcił Niall, los dla niego dobry i wypadło na Kate. W ślinę polecieli od razu, gorzej było z oderwaniem ich od siebie. Dalej kręciłam ja, śledziłam trop butelki, która zlewała mi się strasznie w oczach, ale po jakimś czasie przestała się kręcić. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że wskazała na Lou. Uśmiechnęłam się szeroko, podeszłam do niego na czworaka i usiadłam na jego kolanach okrakiem. Wplotłam alce w jego miękkie włosy i delikatnie musnęłam jego usta. Potem wszystko potoczyło się szybko. Lou przyssał się do mnie i całował najlepiej jak mógł. Przywarł całym ciałem do mnie tak, że czułam jego ciepło, zapach, bicie serca..
-Koniec czasu!- zawołał wesoło Zayn.
Oderwałam się od Lou i spojrzałam mu w oczy, posłał mi seksowny uśmiech. Wróciłam na swoje miejsce i dalej się bawiliśmy. o 10 minutach byłam bliżej zapoznana z całym zespołem 1D. Miło...
-Wiecie co, jestem zmęczona- powiedziałam przeciągając się
-Chodź, będziesz spała u mnie- zaproponował Lou.
Nie robiłam problemy i poszłam za ledwo trzymającym się na nogach Lou do jego pokoju. Gdy przekroczyłam próg, Tommo zatrzasnął głośno drzwi i zgasił światło. Po kilku sekundach jego ręce znalazły się na moich biodrach, były zbyt drastyczne
-Co ty robisz?- zapytałam
-Powiedziałem, że znajdę sposób, by zabrać Ci te ubrania- powiedział groźnie i stanowczo, lub raczej warknął...groźnie.


______________________________
Tum Tum Tuuuum!
PRZEPRASZAM! Że nie było tak długo ale byłam prawie miesiąc na kolonii. Więc postanowiłam, że muszę dzisiaj coś wstawić. Nie mogę tego zaniedbać.
MACIE POMYSŁ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ? Piszcie na suzy2622@onet.eu Ja już mam pomysł i wiem jak będzie, ale chcę poznać wasze myśli.

15=NOWY ROZDZIAŁ