Obserwatorzy

Czytasz te opowiadanie (chcę wiedzieć, ile was jest)?

niedziela, 17 czerwca 2012

Chapter Third

Niechętnie wygramoliłam się z łóżka (które z rana zawsze staje się tak wygodne) i udałam się w stronę łazienki. Odbyłam poranną toaletę i odeszłam do mojej szafy. Nie miałam za bardzo czasu na kombinowanie z ubraniami, ponieważ Liam miał tu być za 20 minut. Sięgnęłam pierwszy lepszy zestaw i wróciłam do łazienki. Wśliznęłam się w ciuszki. Teraz zabrałam się za włosy. Postanowiłam ich nie prostować, aby były lekko pozwijane. Związałam je w niechlujnego koka. Po przygotowaniu się do stanu "używalności" zeszłam na dół do kuchni. Od razu opatulił mnie zapach robionych naleśników. Za ladą stał tata, który miał na sobie różowy fartuszek w serduszka i czapkę kucharza
-Wyglądasz jak prawdziwy mężczyzna- palnęłam przez śmiech
-Według mnie wyglądam bardzo pociągająco- odparł.
Poklepałam go po ramieniu i zaczęłam pałaszować naleśniki, które wcześniej nałożyłam na talerz
-Idziesz dzisiaj gdzieś?- zapytał
-Praca wzywa
-Ale aż o 7:17?- zdziwiony popatrzył na zegarek.
Teraz byłam 100% pewna, że zespół One Direction rozpadnie się, z powodu nagłej i niespodziewanej śmierci jednego z uczestnika
-Jest jeszcze aspiryna?- zapytałam.
Czułam jak moja głowa powoli pęka
-Zobacz tam
Przerzucałam leki w małej, brązowej szafce, poszukując swojego wybawiciela. I tym razem Bóg mnie kocha. W dużej paczce były 3 tabletki aspiryny. Od razu pożarłam jedną i popiłam dużą ilością soku. Włożyłam tabletki i dwie butelki wody do torby. Po chwili mój telefon zadzwonił
-Słucham?
-Zbieraj się alkoholiczko! Jestem na dole- usłyszałam rozbawiony głos Liama
-W jakim wieku zamierzasz napisać testament?
-A po co pytasz?
-Lepiej przyspiesz jego produkcję, tak na wszelki wypadek- powiedziałam i rozłączyłam się.
Przewiesiłam torbę przez ramię, założyłam buty i udałam się w stronę wyjściowych drzwi
-Rosalie!- usłyszałam krzyk taty, który po chwili stał przy mnie -Co zamierzasz dzisiaj zrobić?
-Przecież mówiłam... praca
-Nie wracaj mi w takim stanie, jak wczoraj- powiedział to głosem poważnym i stanowczym
-Idę do pracy prz...
-Pamiętaj o tym- przerwał mi -Nie podoba mi się sytuacja, w której muszę targać swoją zalaną córkę po schodach
No to tajemnica o tym jak dostałam się wczoraj na górę została rozwiązana.
Nie odpowiedziała nic. Ucałowałam tatę w policzek i wyszłam z domu. Na podjeździe stał samochód, o który podpierał się Liam. Podeszłam do niego. On z uśmiechem rozłożył ręce, natomiast ja zaczęłam go dusić
-No ale za co?- zapytał duszony
-Za budzenie wtedy, kiedy cywilizowani ludzie jeszcze śpią!- wrzasnęłam.
Jeszcze chwilkę znęcałam się nad Liamem. Gdy zaczęłam targać mu ułożone perfekcyjnie włosy zamienił się w mordercę. Teraz to ja byłam torturowana. Spojrzałam na swoje odbicie w szybie. Po koku- ani śladu, ale za to mam piękne i modne siano po deszczu. Wisiorek gdzieś się zgubił, nie miałam jednego kolczyka, a bluzka była perfekcyjnie wygnieciona
-Wiesz, że zabiję Cię za to?- zapytałam
-Nie, bo jestem uroczy
-A co to ma wspólnego z usiłowaniem morderstwa?
-Szkoda by ci było zabić takiego Adonisa- powiedział dumnie wypinając pierś.
Przewróciłam oczami i wsiadłam do samochodu na miejscu pasażera, a Liam na miejscu kierowcy. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Gdy wysiadłam z pojazdu zobaczyłam wielki apartament. Nic dziwnego, że mieszkają razem. Udaliśmy się w stronę wejścia
-Panie przodem- powiedziałam otwierając Liamowi drzwi
-Oh, dziękuje. Prawdziwy z ciebie dżentelmen- odpowiedział z zachwytem, na co ja zachichotałam.
Gdy byłam już w środku znowu doznałam szoku. Wystrój był genialny. W salonie buszowali chłopacy. Chyba oni też nie należą do rannych ptaszków. Wszyscy byli zaspani. Niall jadł chipsy z zamkniętymi oczami, w ogóle nie trafiał do buzi. Zayn stał przed lustrem układając włosy.... potem układał sweter? (nie pytajcie, sama nie wiem jak), Harry Z jedną skarpetką w ręce, a drugą na nodze władował się w drzwi.. biedaczek chyba na nich zasnął. Nigdzie nie było Lou
-Louis! Pośpiesz się!- wrzasnęłam w stronę schodów
Zebrałam śpiącego Harrego i udałam się z nim do jego pokoju. Otwarłam szafę i dopadłam fajny zestaw
-Już do łazienki!- powiedziałam rzucając mu w twarz ubrania.
Wybrałam jeszcze ciuchy dla Nialla, Zayna i Liama. Louisa nadal nie było. W pewnej chwili usłyszałam kroki dochodzące ze strony schodów
-Louis ile można na ciebie cze...- urwałam w połowie, gdy zobaczyłam na schodach wysoką brunetkę -Przepraszam, myślałam, że to Louis- usprawiedliwiłam się, jednakże dziewczyna miała morderczy wzrok. Udała na górę trzaskając za sobą drzwi od któregoś z pokoju. Usłyszałam dość ostrą kłótnię. Dziewczyna znów pojawiła się na schodach. Zeszła na dół. Gdy mnie minęła szturchnęła mnie ramieniem i wyszła z domu
-Zajebiście- powiedział zmarnowany Liam
-O co chodzi?-zapytałam lekko zagubiona tą sytuacją
-Ta dziewczyna.. to Eleanor- odpowiedział.
No to już wszystko było jasne. Po chwili na dole ukazał się tryskający złością Louis. Udał się w moją stronę, a gdy był już przy mnie gwałtownie się zatrzymał
-Nie wyobrażasz sobie za dużo?- wrzasnął
-Louis, uspok...- powiedział Niall
-Ty się zamknij!- odpowiedział chłopakowi, po czym znów spojrzał na mnie -Nie masz za bujnej wyobraźni, co? Myślisz, że jeden taniec, tylko jeden taniec i jesteśmy razem? Co ty sobie szmato
qurwa myślisz?- wrzeszczał lekko mnie szturchając.
W tej chwili przeszedł wszystko i rozdrażnił mnie w najgorszy sposób. Wiedziałam, że Eleanor robi mu gówno z mózgu, ale jeszcze nie wiedział, jak daleko się posunął. Stanęłam bliżej niego, teraz to w moich oczach panował gniew, co chyba zauważył bo lekko się cofnął
-Po pierwsze- teraz to ja się wydzierałam -Nie waż się mnie dotykać. Po drugie także znam sztukę klnięcia i uwierz mi nie chcesz jej poznać. Po trzecie, jeżeli jeśli raz podniesiesz na mnie głos, lub wyzwiesz od szmat, obiecuję ci, że dojdzie z mojej strony do rękoczynów. Nie wiem, jakie bajki opowiada ci Eleanor, lecz ty lepiej przestań być dzieckiem- krzyczałam tak głośno mając uczucie, że zaraz wypluję płuca -Zastopuj się z patrzeniem na jej krągłości i lepiej przejrzyj na oczy. Co ty przez nią masz w tej głowie? No co? A z ciebie jest niezły dupek!
Chyba wszyscy w tym pokoju przestraszyli się mnie. Prawda jest taka, że jeżeli ktoś naruszy moją strefę po prostu wybucham, nie zważam na to, co mówię, lecz na to, czy człowiek się opamięta. Louis wpatrywał się na mnie złowrogo, po czym wypadł z domu jak potłuczony. Podeszli do mnie chłopacy
-Wszystko okej?- zapytali
-Spokojnie, nie krwawię- odparłam z wymuszonym uśmiechem
-Posłuchaj, to El...- powiedział Zayn, lecz od razu mu przerwałam
-Wiem, wiem. Nie ważne, to nie wy powinniście się tłumaczyć. Chociaż niech on też się już nie tłumaczy. Dobra, koniec. Spóźnicie się
-Stop! Idę po Sydney- wrzasnął Zayn i wbiegł do swojego pokoju
-Zayn ma dziewczynę?- zapytałam, na co chłopcy wybuchli śmiechem.
Po chwili wrócił Zayn z lusterkiem w ręce. Wytrzeszczyłam oczy
-Mam nadzieję, że będziecie razem szczęśliwi- powiedziałam, na co kolejny raz chłopcy się śmiali
-Dziękujemy- odparł mulat całując lusterko
-Dobra już idźcie! Powiedzcie potem, jak wam poszło- dodałam
-Ale ty jedziesz z nami- powiedział Liam
-No chyba cię pojebało!- wrzasnęłam.
Bardzo mi się nie podobała propozycja siedzenia z Louisem w jednym samochodzie po tym, co się stało
-Jesteś naszą stylistką, więc musisz
Zaciągnęli mnie siłą do czarnego, wielkiego busa. Miał on 3 rzędy siedzeń. Louis siedział już w środku na miejscu pasażera, więc ja poszłam na sam koniec. Nie chciałam nawet na niego patrzeć. Po chwili odjechaliśmy...

*****
-Dam ci węża za dużego misia- powiedział Harry
-Mam dużo węży, daj dużego słonia za dużego misia- odparł Niall
-Ale ja mam tylko jednego słonia!
-A ja jednego misia!
-To dam ci 5 landrynek za czekoladowe jajko
-Dobra, ale ty mi dajesz dużego słonia, a ja ci dam 4 węże
-No ale to jest nie fair!- zbulwersował się Harry
-Dałem ci czekoladowe jajko!
Chłopcy prawie pół godziny wymieniali się cukierkami, żelkami i innymi słodyczami. Lecz nie można było to nazwać 'wymianą'. Postanowiłam wkroczyć do akcji. Rozerwałam dużego słonia żelka i misia na pół i dałam naszym 'dzieciaczkom' po połowie
-Ale to jest niesprawiedliwe! Niall dostał większą połowę!!
-Ja pierdole...- westchnęłam łapiąc się za głowę

*****
Byliśmy już na miejscu. Ciągle unikałam kontaktu z Louisem. Chłopcy dostali instrukcje co i jak, jeszcze chwilkę czekaliśmy w ich garderobie
-Liam!!- wrzasnęła wysoka dziewczyna z mocno kręconymi włosami, która właśnie weszła do garderoby
-Danielle!!- tym razem wrzasnął Liam, po czym rzucił się na dziewczynę, całując ją.
Chłopcy także podbiegli do zakochanych tuląc Danielle. To właśnie o niej mówił mi Li. Chłopak pociągnął mnie za rękę i podszedł w moją stronę
-Mówiłem ci, że będziesz miała okazję ją poznać- szepnął z uśmieszkiem -Danielle, to jest Rosalie, Rosalie to jest Danielle- uścisnęłyśmy sobie dłoń. Już na wejściu wydawała się bardzo sympatyczna, urocza i miła.
-Miło mi Cię poznać- powiedziała z uśmieszkiem
-I Wzajemnie.
Po jakimś czasie do garderoby wpadł reżyser. Chłopacy już udzielali wywiadu, a my oglądaliśmy go na telewizorze umieszczonym w pokoju. Jednakże praktycznie wszystko przegadałam wraz z Danielle. Od razu ją polubiłam, jest zabawna i przyjacielska. Dałam jej swoje namiary, a ona dała mi swoje. Po 2 godzinach wywiad dobiegł końca..

*****
Do domu odwiozła mnie Danielle. Zaproponowałam jej wejście do środa. Zapoznałam ją ze swoim tatą (który też od razu ją polubił) i zaczęłyśmy oglądać horrory, które obie uwielbiamy. Spojrzałam na zegarek. Było już po 18. Postanowiłyśmy, że udamy się na zakupy. Po drodze porwałyśmy Kate, która wracała ze studia. We trójkę obeszłyśmy wszystkie sklepy Kupiłam ciuchy na rok. Podobnie jak dziewczyny. Danielle zaprosiła nas do siebie Jej dom jest ogromny. Przygotowałyśmy jedzenie, włączyłyśmy muzykę i zrobiłyśmy sobie mały wybieg. Pokazywałyśmy to, co dzisiaj kupiłyśmy. Wszystkie wyglądałyśmy szałowo. Potem oglądaliśmy różne filmy.
-Dziewczyny, wiecie, że jest już po pierwszej w nocy?- zapytała zdziwiona Danielle, patrząc na telefon
-Ale ten czas leci, dobra, trzeba się zbierać- powiedziałam do Kate
-Jest już ciemno, zostańcie tutaj- powiedziała Danielle
-Nie narzu..
-Oh przestań, nie narzucasz się- uprzedziła moją wypowiedź
-Ok, przedzwonię tylko do taty- powiedziałam i poszłam do kuchni. Spojrzałam na telefon "Masz jedną nową wiadomość" Nie znałam tego numeru. Kliknęłam "Otwórz"


"Cześć Rosalie, tu Louis. Posłuchaj......."


________________________________________

 Witam wszystkich. Na początek wielkie DZIĘKUJE! Dopiero 3 rozdziały a pod każdym jest powyżej 10 komentarzy. Bardzo bardzo wzrasta liczba odwiedzin, komentarzy a także obserwatorów. Dziękuje wam bardzo. Ale teraz smutniejsza wiadomość.

Mój laptop całkowicie się popsuł. Nie można go nawet załączyć. Ten rozdział cudem napisałam z komputera mojej rodzicielki, więc rozdziały będą troszeczkę rzadziej. Ale bez obaw, piszę rozdziały na kartkach, a potem będę wrzucać je na bloga, także jestem przyszykowana :_)
Troszeczkę dramatu dałam w tym rozdziale.  Nie zawsze są Happy Endy ;d
Do następnego razu, i pamiętajcie o komentarzach, bo one najbardziej motywują! Kocham was czytelniczki!

12 komentarzy:

  1. jak mogłaś skończyć w takim momencie ?! no jak ?! z wielką niecierpliwością czekam na kolejny.
    masz talent dziewczyno ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczgo to takie krótkie?
    Czuję niedosyt i chcę więcej! :<
    zapraszam do siebie, jest już IV rodział! -> http://hungry-for-affection.blogspot.com -Blanca xx

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebistee ! ;* <3
    + ja na miejscu Rosalie dałabym Lou z liścia ;D (tak lekko, żeby go nie uszkodzić xd)
    + czekam na nexta mega z niecierpliwiona ;* <3
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. pociski na faceta, zawsze spoko :DD
    świetny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. o jeeezu cudownie! ale musiałaś przerywać w takim momencie? ;)
    jak najszybciej dodaj nexta ( w miarę możliwości ) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe lubię budować napięcie :)
      A co do rozdziału nie wiem, o mój komputer szwankuje a ja aktualnie przebywam na laptopie swojej rodzicielki :)
      postaram się od koniec tygodnia :)
      zapraszam na swojego nowego bloga z opowiadaniem o 1D
      http://what-i-couldnt-fine.blogspot.com/

      Usuń
  6. Genialny rozdział!!
    Czekam nn!!
    Szkoda, że krótszy, i dlaczego skończyłaś w takim momencie???

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział swietnyy ! <3

    wbijaj do mnie .

    http://na-granicy-szczescia.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  8. suzi widzę że coraz bardziej się rozwijasz z pisaniem i coraz to może pomysly masz tak trzymaj czekam na więcej ,!;***

    OdpowiedzUsuń
  9. jaaaa się normlanie zaokochałam ♥ . Pisz pisz pisz pisz pisz nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja już kocham twojego bloga i proszę pisz szybciej,bo mni eciekawość zżera co będzie dalej ale proszę Cię dodaj szybko;P Pozdro;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj spokojnie, dasz rade bez laptopa :D Już nie mogę się doczekać następnego ;p Ciekawe, co takiego Lou napisał Rosalie ... *-*

    Zapraszam do sb :D

    OdpowiedzUsuń