Obserwatorzy

Czytasz te opowiadanie (chcę wiedzieć, ile was jest)?

poniedziałek, 17 września 2012

Chapter Eleventh (Wyniki konkursu)

Czułam, że nastał poranek. Moje powieki z czarnego zmieniły kolor na rażąco pomarańczowy. Nie otwierając oczu przeciągnęłam się na łóżku i westchnęłam zmarnowana.
"Wszystkiego najlepszego Ros"- pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Dwadzieścia jeden lat- nie mało. Rozejrzałam się po pokoju. Ciuchy porozwalane w najmniejszym zakamarku, stosy szkicowników, książek i papierów. W tym pomieszczeniu przebywałam tylko wtedy, gdy spałam. Czasem nawet nie. Rzadko byłam w domu. Ewentualnie po to, aby pracować. Lecz chłopcy nie mają teraz koncertów, więc mogę odpocząć od igieł i nici, a także pobyć więcej czasu z tymi idiotami. Usiadłam na łóżku i usłyszałam burczenie w brzuchu. Odruchowo złapałam się za niego. Wstałam i udałam się w stronę kuchni, gdzie tata stał przy kuchence smażąc jajecznicę. Ostatnio moje kontakty z nim bardzo się pogorszyły. Wiedział, że nie będę słuchać jego zakazów i stanowczo powiedział, że to go już nie będzie interesowało. Teraz udaje twardego, nie owie nawet przelotnego "cześć". Ale tak ma być do końca życia? Przynajmniej nie w moje urodziny. Oparłam się na blacie i odgarnęłam kosmyk włosów z czoła.
-Cześć- szepnęłam.
On odwrócił się i posłał szczery uśmiech
-Rosalie- odparł, po czym podszedł do mnie i mocno uściskał- wszystkiego najlepszego skarbie- dodał
-Dziękuje- odpowiedziałam z ulgą
-No, siadaj do stołu, a ja nakładam jajecznicę.
Posłusznie zajęłam wysokie krzesło i oparłam łokcie na blacie. Po chwili przede mną stało w dużej ilości śniadanie. Jadłam je ze smakiem, tak jak wszystkie potrawy taty. Usiadł naprzeciw mnie, wyraźnie był czymś zestresowany.
-Rosi- zaczął
Mówił tak do mnie, gdy byłam o wiele młodsza. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym.
-Porozmawiajmy dziś normalnie- dodał.
Przełknęłam ostatni kęs i odsunęłam talerz od siebie.
-Dobrze- posłałam mu zachęcający uśmiech, na co odetchnął z ulgą.
-Przede wszystkim chciałem cię przeprosić. To najważniejsze. Zapomniałem o tym, że jesteś dorosła. Nie potrzebujesz moich uwag. Strasznie się zachowałem wobec ciebie, straciłaś matkę, a ja na dodatek odwróciłem się od siebie. Zdałem sobie z tego sprawę. Nie potrzebujesz też mojej opieki. Jesteś dużą dziewczynką, ale zawsze będę kochał moją małą córeczkę. Przepraszam, że tak późno to okazałem- spuścił głowę.
Żałował tego, co zrobił, a moje serce ucieszyło się na jego słowa.
-Tato- złapałam jego rękę, a on spojrzał mi w oczy- mimo tego, że mam 21 lat, to zawsze będę potrzebować opieki i pomocy z twojej strony. Zawsze będę twoją małą córeczką i nigdy o tym nie zapominaj. Nie żyjmy przeszłością, wiem, że zawsze mnie kochałeś mimo tego, że nie zawsze było między nami dobrze. Czasami musisz na mnie nakrzyczeć, nie ważne ile mam lat. Ja też bardzo cię kocham i nie wiem co bym zrobiła, gdyby ciebie zabrakło.
Po moim monologu wstałam z krzesła i podeszłam do taty, po czym mocno go przytuliłam. On także odwzajemnił mój gest. Teraz na serio czułam się jak mała dziewczynka.
-Może powinienem dać ci swobodę?
-Co masz na myśli?- uniosłam brew.
Teraz mój opiekun wstał i ciągnął za rękę do salonu, po czym posadził na kanapę.
Z półki pod stolikiem do kawy wyciągnął dużą, brązową kopertę.
-Wszystkiego najlepszego- powiedział i podał ją mi.
Zaciekawiona zaczęłam otwierać papier. Z wnętrza wyjęłam zdjęcia i dokumenty
-Dom? Poważnie?- zapytałam z niedowierzaniem
-Poważnie- odparł
-Ale, że ja mam w nim mieszkać?
-Tak, twoja własna przestrzeń. Nie mów mi tylko, że to zły pomysł.
-No nie. A... a pracownia?
-Przecież wszystko da się przenieść- odpowiedział
Jeszcze raz spojrzałam na fotografie.
Domek nie był duży, ale bardzo uroczy i miły. W sam raz dla jednej osoby i odwiedzających ją przyjaciół. Identyczny wobec moich wymagań. Spokojna dzielnica. Przytulny ogródek z oczkiem wodnym.
-Może...
-Świetnie, a więc jutro pomogę ci wszystko pakować- ucałował mnie w głowę i udał się do swojego pokoju. Dziwiło mnie jego zachowanie, zależało mu o wiele bardziej niż mi. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do swojej sypialni. Otworzyłam klapę laptopa i usiadłam z nim na łóżko. Tradycyjnie najpierw przejżrzałam Twittera i Facebooka, gdzie wszędzie dostałam wiadomości z życzeniami. Uśmiechnęłam się na widok wierszyka z firmy, w której pracowałam przed awansem od kierownika, pana Chrisa. Mówił, że jeżeli mimo tego i tak będę chciała pracować w firmie dalej, drzwi stoją dla mnie otworem. Często rozważałam tą opcję, lecz czy dałabym radę wszystko ogarnąć? Niedawno dostałam telefon od menadżera chłopców- Paula. Za tydzień jesteśmy umówieni. Prace biznesowe- jak mniemam. Gdy zamknęłam laptopa i odłożyłam na miejsce, mój telefon zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz: Kate.
Uśmiechnęłam się i odebrałam.
-Halo?
-Wszystkiego najlepszego mała!- usłyszałam, lecz Kate nie mówiła tego sama. Rozpoznałam także głos Danielle
-Dzięki dziewczyny
-Stara dupa z ciebie!- krzyknęłam Dan
-Ej, jesteś starsza!
-Zbieraj się, za 20 minut jesteśmy u ciebie- dołączyła się Kat
-Idziemy gdzieś?- zapytałam
-Na duże zakupy- odparła
Zakończyłyśmy rozmowę, a ja pobiegłam do łazienki, po drodze z szafy zabierając fioletową bokserkę, katanę z ćwiekami na ramionach, krótkie, jeansowe spodenki i czystą bieliznę. Wskoczyłam pod prysznic i szybko umyłam całe ciało, oraz głowę. Owinięta ręcznikiem wyszłam z brodzika. Włosy rozczesałam palcami, jak wyschną, będą fale. Ubrałam się i zabrałam za makijaż. Był delikatny, na co dzień. Gdy skończyłam dziewczyny zadzwoniły z informacja, że już są na dole. Do czarnej torebki spakowałam portfel, telefon, kluczę i małą kosmetyczkę. Na nogi nałożyłam conversy i szybko wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Zbiegłam po schodach i już po chwili byłam na dworze. Z parkingu machały do mnie dziewczyny opierające się o samochód Dan. Odwzajemniłam gest i po chwili stałam obok nich, z każdą tuląc się na przywitanie. Z racji tego, że z przodu były 3 miejsca, wszystkie je zajęłyśmy. Droga minęła bardzo wesoło. Danielle opowiadała nam o wpadkach chłopców, a co jakiś czas śpiewaliśmy piosenkę lecącą z radia. Po godzinie byłyśmy od centrum handlowym.
-Czyli idziesz na bal charytatywny z Lou?- zapytała Kat
-Skąd wiesz?
-Harry darł mordę
-I wszystko jasne- odparłam kręcąc głową
Weszłyśmy do sklepu bardziej... eleganckiego
-A wiec trzeba ci sukienki- przyznały.

-Obróć się
Znudzona powtarzałam ciągle to samo
-Nie, nie podoba mi się, a tobie Dan?
-Mi też nie.
Westchnęłam wkurzona. Od godziny błądzę po sklepie w poszukiwaniu sukienki na bal. Nic nie zalazłam. Zdjęłam kreację, którą miałam na sobie i  odłożyłam na miejsce. Wraz z dziewczynami oglądałyśmy rzeczy na wieszakach. Byłam już na trzeciej wystawie, gdy nagle coś rzuciło mi się w oczy. Wzięłam do ręki czarną sukienkę
-Ta jest śliczna- wypaliła Kate, która znalazła się za mną
-Genialna- przyznała Dan
-Ona jest moja...- powiedziałam oszołomiona
-Jak to twoja?
-To ja ją zaprojektowałam, dawno
-Masz talent- przyznała Dan zabierając mi strój i przykładając go do mojego ciała -kup ją
-Własną kreacje?
-Ślicznie będziesz w niej wyglądać.

-Idziemy na szejki?- zapytałam
-Jasne, ale... idź zajmij stoliki a my pójdziemy coś załatwić
-Nie ma sprawy.
Zajęłam duży stolik i czekałam na przyjaciółki. W ten czas zamówiłam dla nas 3 koktajle owocowe. Po chwili dziewczyny dosiadły się
-Dzwonił Li, mamy wpaść jak skończymy zakupy

Weszliśmy do mieszkania chłopców. Nie mieliśmy w zwyczaju dzwonić, czy pukać.
Gdy byliśmy w środku cała piątka rzuciła się na mnie
-Wszystkiego najlepszego!- zaczęli krzyczeć
-Z okazji urodzin, dam ci żelka- powiedział Niall i wystawił w moją stronę paczkę słodyczy
-Na serio?
-N... no... ni... nie...- jąkał się, a my zaczęliśmy się śmiać
-Chodź ze mną- szepnął mi do ucha Lou, a ja poszłam za nim na górę, do jego pokoju.
-Noga już nie boli?
-Nie, nie boli
 Chłopak wyjął z kieszeni pudełeczko
-Wszystkiego najlepszego- wręczył mi niebieskie pudełeczko z białą kokardką.
Z uśmiechem rozpakowałam prezent. W środku była śliczna literka L z niebieskim wypełnieniem
-Załóż go na bal
-Oczywiście.Dziękuje Louis- szepnęłam a on z cwanym uśmiechem puknął palcem dwa razy na swoim policzku. Przewróciłam oczami i zaczęłam zbliżać się do niego z zamiarem pocałowania go w policzek, lecz ten przechytrzył mnie i obrócił głowę tak, że nasze usta spotkały się
-Louis!!!- krzyknęłam i zaczęłam bić go w ramie, przy tym głośno się śmiejąc.
Po chwili uspokoiłam się i dałam łańcuszek Lou
-Możesz?
Odparł mi uśmiechem. Odwróciłam się do niego tyłem, a on zaczął zapinać wisiorek. Gdy poczułam jego dłonie na swoim karku poczułam ciarki, cholernie przyjemne.
Znów obróciłam się i spojrzałam w jego oczy. Po raz pierwszy zobaczyłam, jakie ma śliczne tęczówki. Idzie utonąć w nich.
Przybliżyłam się do niego i zarzuciłam ręce na jego karku i wtuliłam się w jego tors. On objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Zataczał rękoma kółka na moich plecach, a ja znów czułam ciarki. Nie wiem, czy je poczuł, ale zaczął się uśmiechać i kołysać mnie lekko.
-Dzisiaj szykuje się imprezka- wymruczał mi do ucha
-Jaka imprezka
-Z okazji dwudziestych pierwszych urodzin
-Robicie mi Party Hard?
-Można tak powiedzieć.
Odsunęłam się od niego lekko tak, aby znów spojrzeć mu w oczy.
-Wyprowadzam się, wiesz?- szepnęłam
-Do nas?- zapytał szczęśliwy
-Nie, to prezent urodzinowy od taty
-Kiedy się pakujesz?
-Jutro, tata zaoferował pomoc
-Ale jutro idziemy na bal- zaniepokoił się.
Dopiero teraz mnie olśniło.
-Zapomniałam, ale spokojnie. Poproszę o to, abyśmy spakowali wszystko po jutrze- uśmiechnęłam się, na co odparł z ulgą -o której jest impreza?
-O 18 start, ale masz być o 17:30
-Dlaczego?
-Bo tak.
Wyswobodziłam się z jego uścisku i spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej.
-Więc muszę się zbierać, do wieczora Lou- powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek. Wyszłam z pokoju i udałam się do salonu, gdzie wszyscy o czymś dyskutowali, jednak gdy zobaczyli mnie momentalnie ucichli.
-Idę do domu- odparłam miło
-Odwieźć cię?- zapytał Li
-Nie, przejdę się. Do wieczora!- krzyknęłam gdy wychodziłam.

Londyńska pogoda była wyjątkowo ładna. Słońce grzało, lecz zimny wiaterek wiał w twarz. Idąc do domu spoglądałam na bawiące się dzieci i przechodzące pary. Poczułam tak dziwne uczucie, pustkę. Pustkę, spowodowaną brakiem połówki. Od roku jestem sama. Nie jest to zbyt długo, ale ciekawi mnie ten fakt, czy kiedykolwiek jeszcze odnajdę tego kogoś. Po chwili znalazłam się od moim blokiem. Szybko weszłam na górę, po czym do mieszkania.
-Jestem!- krzyknęłam.
Weszłam do salonu. Na kanapie siedział ojciec oglądając mecz.
-Tato, zmiana planów. Jutro nie damy rady. Spakujemy wszystko po jutrze
-Na moje słowa szybko spojrzał na mnie. Wyraźnie był zaniepokojony
-Dlaczego? Jutro to dobry termin
-Tak, ale jutro mam inne plany
-Więc sam mogę cię spakować
-Słucham? Nie, nie poradzisz sobie.
Zdenerwowany wstał i podszedł do mnie.
-O co chodzi?- zapytałam, ale przerwał mi dzwonek do drzwi.
Chciałam podejść do drzwi i otworzyć je, ale ojciec szybko mnie wyminął i sam to zrobił
-I jak? Po wszystkim?- usłyszałam dziwnie znajomy mi głos
-Nie, nie poszło dokładnie tak jak miało
Zaciekawiona udałam się w stronę głosów. Gdy byłam już na miejscu szczena mi opadła.
-Caroline Flack?!!- wydarłam się
-Nie krzycz- skarcił mnie ojciec
-Co ona tu robi?!
-Nie krzycz do mnie, a poza tym chyba mogę odwiedzać swój dom i swojego faceta- powiedziała z głupim uśmieszkiem, a mnie zatkało
-Już wiem, po co nowe mieszkanie. Wypierdalasz mnie z domu?
-To nie tak- tłumaczył się
-Dlaczego ona? Nie znasz jej? To zwykła szmata!
-Nie pozwalaj sobie- powiedziała Caroline, ale szybko zabiłam ją spojrzeniem
-Nie rozmawiam z tobą.
Podeszłam do półki, na której leżała moja koperta urodzinowa. Podarłam ją na strzępy na jego oczach.
-Nie chcę takiego prezentu. Ale spokojnie. Nie zostanę tu dłużej- rzuciłam i poszłam do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam jedną walizkę. Wrzuciłam do niej obojętnie jakie ciuchy i zakupy z dzisiejszego dnia. Zapięłam ją niestarannie i wyszłam z nią do holu, o czym opuściłam swoje mieszkanie. Nie zwracałam uwag na krzyki ojca. Po drodze jeszcze napotkałam przyjebany uśmiech Caroline. Miałam ochotę pierdolnąć ją łopatą.
Stałam tak pod blokiem aż w końcu podjęłam decyzję. Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i wybrałam numer
-Louis? Potrzebuję pomocy...


___________________________________
Nie zabijajcie, bo Flak tu jest! Chcę, aby troszkę namieszała. Rozdział dłuższy.
i sprawa najważniejsza! PONAD 100 OSÓB CZYTA TO OPOWIADANIE, A KOMENTARZY NAJWIĘCEJ JEST 15. A WIĘC 20 (i więcej) KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ! NIE BĘDZIE INACZEJ A JA JESTEM UPARTA.

Wyniki konkursu.
Konkurs na zdjęcie profilowe wygrała Milena Strzelczyk.
Witraż przedstawia główną bohaterkę- Ros.
Do zdjęć musiałam zmienić też tło i wszystko mi się teraz o wiele bardziej podoba.
Dziękuje wszystkim, którzy wzięli udział.
Ta praca jako jedyna miała w sobie tylko główną postać. Inne zawierały najwięcej 1D. A ta zauroczyła mnie swoimi barwami. Niedługo w zakładce "bohaterowie" zmienię wygląd postaci.
Jeszcze raz dziękuje Milena, bo dzięki tobie mój blog jest lepszy.

25 komentarzy:

  1. Rób koolejny :) Zajefajnie piszesz :)) .

    OdpowiedzUsuń
  2. trochę nudny, ale mimo wszystko mi się podoba!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem. Też mi się tak wydaje. Musiałam przejść przez to i nie byłam zadowolona. Ale to tylko wstęp do wielkiej katastrofy :) Obiecuję, że w następnych rozdziałach baaardzo dużo się wydarzy.
      Musiałam tylko przejść przez tą wyprowadzkę.
      Ale cieszę się, że mimo wszystko podoba ci się :)
      Bardzo dziękuje ci za szczerą opinię.

      Usuń
  3. świetny ! kocham to i czekam na kolejny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, świetny rozdział, ciekawa jestem jak się potoczy akcja z Flack :D
    Czekam na następny, miłego pisania!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest prześwieeeetny!
    A wygląd w sumie bardziej podobał mi się poprzedni, ale tak też jest fajnie :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :]

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląd mi się bardzo podoba :3 , Rozdział też jest fajny i Jestem tez ciekawa co dalej z tą Flack i jak będzie w następnym rozdziale , czekam na następny kochana <33 .

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiście pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super pisz następny rozdział jak najszbciej :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ładnie. Swietny rozdział. cieszę się że Caroline coś namieszała. Może jak ona się w końcu przeprowadzi do Louisa to cos między nimi zaiskrzy! Taak. niech tak będzie! ^^ Czekam na następnyy!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow! Ale jazda! Całkiem fajny ten rozdział! Czekam na kolejny
    Alex xox
    (Zapraszam do mnie)

    OdpowiedzUsuń
  11. No w końcu może coś zacznie się dziać między Luo i Rosalie :)
    rozwalił nie tekst " Miałam ochotę pierdolnąć ją łopatą." ahahahhha

    OdpowiedzUsuń
  12. super rozdział!!!
    i wcale nie uważam że jest nudny

    OdpowiedzUsuń
  13. Niesamowity blog. Uwielbiam Lou. Czekam na olejny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja w sumie jedyny minus w tym, że pojawiła się Caroline widze w tym, że Ros znowu pokłóciła się z ojcem. Do dobrych stron należy to, że Rosalie zapewne wprowadzi się do chłopaków i będzie spędzała więcej czasu z Lou. Jak dla mnie to dobra wiadomość, bo może w końcu zostaną parą :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooo. A czemu chcesz zmieniać postać w bohaterach ? ;DD
    Przyzwyczaiłam się ; DD

    Rozdział genialny . Jak zawsze ;pp

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja myśle ze Caroline namiesza też coś u chłopaków :D. Albo też zajdzie w ciążę :D... ale mniejsza, rozdział CUDOWNY!!!!!!!!!! KC! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow .! Swietny .!! ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  18. wow! super, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  19. Super.<3Pisz dalej .<3

    OdpowiedzUsuń