Obserwatorzy

Czytasz te opowiadanie (chcę wiedzieć, ile was jest)?

sobota, 8 czerwca 2013

Chapter Twenty- Five ( Część III)

Otworzyłam oczy i przetarłam czoło ręką wzdychając cicho. Śmiechy dochodzące prawdopodobnie z dołu uświadomiły mnie, a raczej przypomniały gdzie się znajduję. Uśmiechnęłam się lekko przypominając sobie pozytywną energię dzieci, którą wczoraj mnie przywitały. Bynajmniej jedno z nich tak zrobiło. Aktualnie znajduję się w Paryżu, u mojej matki. Chyba matki... Właściwie to nie wiem czy to nie jest następny podstęp Caroline ale czułam, że Melanie mi pomoże i tak zrobiła. Zapewniła mi dach nad głową nie chcąc nic w zamian. Czy ktoś wie gdzie jestem? Niestety tak. Alex wczoraj, a raczej dzisiaj dzwonił do mnie kilka razy i groził, że sam mnie znajdzie jeżeli nie powiem mu gdzie jestem. Zmuszona powiedziałam, że jestem w Paryżu. Obiecał, że nikomu nie powie i mam nadzieję, że dotrzyma słowa. Za dużo się wydarzyło abym mogła tak spojrzeć im w oczy i chociażby udawać, że wszystko jest dobrze. No bo cholera nie jest! Wyjechałam chcąc chronić osoby, które kocham ale skąd mam pewność, że to coś da? Eleanor na pewno nie jest zdrowa psychicznie, więc może coś im zrobić. Zrobić jemu.

Louis. 

Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie?
Czy książki odwyknął od moich rąk, czy bluzy zapomną o zapachu mojego ciała? 
A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci...-zapomną.
Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. 
Nasz ból, nasza tęsknota, nasza miłość... Wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce.
Na ziemi nie ma pustych miejsc. 
Powinienem wrócić. Ale czy chcę? Gdzie ja właściwie jestem? 
Wegetuję... To nie jest nawet takie złe. Ale ten ból i tęsknota wyżera od środka. Wyłączyć to? Ale jak? Jestem tylko człowiekiem. Nie potrafię. 
- Puchatku? 
- Tak prosiaczku?
 -Nic.- Powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę.- Chciałem się tylko upewnić, że jesteś.- Głos Harry'ego zadrżał. Czytał mi naszą ulubioną bajkę. On ma nadzieję. A ja? Czy ja ją mam? Raczej nie. Ten cud straciłem już dawno temu.   
Nie sztuką jest być odważnym, sztuką jest robić odważne rzeczy. Przecież zamiany są dobre. Może właśnie takie moje zniknięcie będzie dobrą zmianą?

Kate.

Przetarłam dłonią zmęczone czoło i ziewnęłam przeciągle. Nie śpię już od 24 godzin? Możliwe. Ale nie tylko ja. Chłopcy, namawiali mnie abym pojechała do domu się przespać ale wiem, że i tak bym nie zasnęła. Za bardzo się martwię stanem Lou i zachowaniem Rosie. Dzwoniłam do niej, ale nie odebrała ani razu, ale oczywiście jak Alex zaczął dzwonić to odebrała. Czuję się urażona, odrzucona i tak troszkę zazdrosna. Przecież to ja jestem jej najlepszą przyjaciółką. To ode mnie powinna odebrać, prawda? Nie mam pojęcia co ona wyprawia ale nie podoba mi się to. Jej zachowanie.... Co to w ogóle było? Jak jakaś scena z dramatu. Znam Rosie bardzo dobrze i wiem, że ona jest inna. Coś ją zmieniło. I to bardzo. Ale co? Co takiego się stało o czym mi nie powiedziała?
- Kate...- Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą zmartwioną twarz Niall'a. Nie odzywałam się do niego, a on do mnie przez co było dość... Niezręcznie ale wydawało mi się, że tak będzie lepiej.
Horan usiadł obok mnie i podał mi kubek z kawą. Uśmiechnęłam się do niego lekko i wzięłam kubeczek z napojem.
- Dzięki.- Mruknęłam pod nosem lekko onieśmielona jego widokiem. Niebieskie zmęczone oczy błyszczały, włosy miał roztrzepane co dodawało mi uroku i jeszcze ta lekka chrypka w głosie...
- Chciałbym cię przeprosić.- Powiedział, a mój wzrok momentalnie zatrzymał się na jego twarzy, która była poważna. Przełknęłam zdenerwowana ślinę i spojrzałam w jego oczy.
- Za co? Przecież nic nie zrobiłeś.- Odpowiedziałam cicho i nadal uporczywie wpatrywałam się w jego oczy, które wyrażały tyle uczuć... Tyle dobrych uczuć.
- Właśnie Kate. Nic nie zrobiłem, a powinienem.- Westchnął cicho.- Powinienem kłócić się z tobą tak długo, aż skończą ci się argumenty, powinienem zostać wtedy z tobą i cię przytulić, a nie zamykać się w pokoju jak małe urażone dziecko. To ja powinienem cię wtedy przytulać i pocieszać, a nie Harry.- Zakończył, a w moich oczach wezbrały się łzy, które właściwie nie powinny się pokazać. Powinnam zostać twarda, nie pokazywać mu jak wiele dla mnie znaczy.
- Boże Niall jak ty nic nie rozumiesz....- Westchnęłam i usiadłam prosto odchylając głowę do tyłu. Zamknęłam oczy i zaczesała włosy do tyłu.
- To mi wytłumacz. Do cholery ile razy mam jeszcze ci powiedzieć, że cię kocham?- Zapytał zły, a gdy do mojego umysłu dotarły jego słowa momentalnie, stałam wyprostowana przed nim i patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.
- Powiedziałeś to pierwszy raz.- Odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie zdezorientowany. Wstał i błądził wzrokiem po mojej twarzy chcąc oszukać odpowiedzi.
- Ale co powiedziałem pierwszy raz?- Zapytał.
- Że mnie kochasz. Powiedziałeś to pierwszy raz.- Wytłumaczyłam mu.
- Nic takiego nie powiedziałem.- Odparł i lekko się zarumienił.
- Powiedziałeś. Przecież słyszałam.
- Co? Nie, nie. Musiało ci się zdawać. Może to ktoś inny powiedział i ci się teraz wydaję, że to ja ale tak na prawdę to nie ja bo przecież to nie ja....
- Ja ciebie też.- Przerwałam mu. Jego mina była bezcenna. Biedak chyba nie wiedział, czy sobie żartuję, czy mówię na poważnie.
- Kate? Co mu się stało?- Zapytał lekko przerażony Liam i pomachał ręką przed oczyma blondyna, który stracił kontakt z rzeczywistością.
- Powiedział, że mnie kocha i się zaciął.- Wzruszyłam ramionami.- A co z Lou?- Zapytałam, a jego mina stała się o wiele poważniejsza.

 Rosie.

Układałam właśnie swoje bluzki w szafce, gdy po pokoju rozniosło się ciche pukanie. Powiedziałam 'proszę', a po chwili w moim pokoju znalazła się mała Ivy, która odważnie weszła do środka zamykając za sobą drzwi i usiadła na łóżku. Uśmiechnęłam się do niej miło i powróciłam do swojego zajęcia, całkowicie ignorując jej obecność. 
- Czy to prawda, że znasz One Direction?- Po zadaniu pytania, przez dziewczynkę moja ręką zatrzymała się w połowie drogi do torby. Odwróciłam się do niej przodem.
- Skąd takie pytanie?- Zapytałam i usiadłam obok niej próbując jakoś ogarnąć bicie swojego serca jak i myśli, które zaczęły toczyć zawziętą walkę w mojej głowie. 
- Widziałam w telewizji. Mówili o wypadku Louisa i widziałam zdjęcia jak wchodzisz do szpitala, a potem wychodzisz.- Wytłumaczyła mi.
- Tak to prawda. Znam ich.- Odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą. 
- A Louis przeżyję, prawda? Bo wiesz ja bardzo ich lubię i chcę aby on dalej śpiewał. Ładnie śpiewa, prawda?- Jej oczy zajaśniały, a mnie przeszedł dreszcz.
- Oczywiście, że przeżyję Ivy. Obiecał mi kiedyś, że nigdy mnie nie opuści, a on zawsze dotrzymuję słowa.- Przytuliłam do siebie dziewczynkę i zacisnęłam mocno powieki chcąc zatrzymać łzy dla siebie.
**
Z niecierpliwością czekałam aż Alex do mnie zadzwoni co jak na razie się nie wydarzyło. Obiecał mi! Kogo ja chcę oszukać? Przecież doskonale wiedziałam, że wyjeżdżając z Londynu tracę wszystko. Ojca, przyjaciół, ukochanego... Nie mam nic i powinnam się z tym pogodzić. Powinnam to zaakceptować. W końcu sama sobie wybrałam takie życie, prawda?
Rzeczywistość jest przerażająca. Moje życie przed poznaniem chłopaków było monotonne. Praca, dom, przyjaciółka. Nie więcej. Potem przez jedną imprezę, przez jedno zlecenie moje życie wywróciło się do góry nogami.
Choć nie raz żałuję tego, że ich poznałam to wiem, że tak powinno być. Dzięki nim, dzięki niemu zasmakowałam prawdziwej miłości co mnie zmieniło na dobre. Nauczyłam się, że inni też mogą mieć problemy bardzo zbliżone do moich.
Dokładnie pamiętam wszystkie chwile, a nawet sekundy spędzone z Lou. Nigdy tego nie zapomnę. Chcę anie nie potrafię. Chciałabym wymazać te wspomnienia, przez które cierpię. Bez sensu skoro nie żałuję spotkania z nim, prawda? Ale tęsknota nie raz jest silniejsza. Teraz to wiem. W miłości nie ma czegoś takiego jak zwątpienie. Kochasz albo nie... A ja? Czy ja kocham? Całym sercem.
Pamiętam pierwszy pocałunek. Nie pamiętam ostatniego. Nie wiedziałam, że to ostatni więc nie starałam się go zapamiętywać...  

Louis.

Dlaczego ten dotyk na mojej dłoni sprawia mi ból? Dlaczego każdy wdech rozrywa mi klatkę piersiową? Dlaczego myśli kotłujące się w głowie wyżynają wielkie dziury? Nie chcę tego. Mam już dość. Chcę się obudzić. Chcę mówić, śmiać się. Chcę zobaczyć Harry'ego, chłopaków. Mamę, siostry, tatę. Nawet Eleanor. Chcę z nimi być. Wypuście mnie proszę! Dajcie mi do nich wrócić! Dlaczego nie mogę wyjść? Dlaczego jest tutaj ciemno? Nie lubię ciemności.... Brakuję mi  powietrza. Chcę oddychać. Nie mogę. Dlaczego? Boję się... Mamo! Gdzie jesteś? Potrzebuję cię... Musisz mi pomóc. ''Tylko nadzieja i prawdziwa miłość wyzwoli cię z pułapki jaką jest życie i kłamstwo'' Kocham! Mam nadzieję! Dlaczego nie mogę wyjść? Gdzie są drzwi? Co mam jeszcze zrobić? Mam dość. Chcecie abym się poddał? Jeszcze chwilę temu bym to zrobił, ale teraz? Teraz chcę walczyć. Czuję, że muszę. Czuję, że ktoś tego ode mnie oczekuję. A kto? Nie pamiętam ich... Dlaczego? Chcę aby wrócili. Rosie... Tak! To ona! Kocham ją! Najmocniej na świecie! Muszę do niej iść! Chciałem się oświadczyć! Wypuście mnie! Muszę to zrobić! Ona na mnie czeka... Ktoś tu jest? Proszę.... Kocham ją. Co mam jeszcze zrobić? Chcę do niej. Chcę ją przytulić, poczuć jej wargi na swoich. Usłyszeć jej uroczy śmiech, spojrzeć w jej piękne lśniące oczy.... Gdzie ona jest? Gdzie ja jestem? Kocham.... Powinienem wyjść... Przecież kocham..... Najmocniej na świecie..... Kocham.... Wypuście mnie! Kocham... Boję się. Słyszy mnie ktoś? Proszę... Mam dość. Przecież kocham....

Narrator.

On pragnący poczuć, że żyję....
Ona uciekając przed prawdą....
Chłopak na skraju życia i śmierci....
Dziewczyna bojąca się uczuć.... 
Bojąca się śmierci....
On chce wrócić....
Ona chce być....
On i Ona... Razem...

***

Miałem się przyznać.... Zrobiłem to? Bardzo śmieszne. Nie mogę. Dlaczego? Boję się. Teraz.... Teraz gdy wszystko ma się ułożyć ja znów muszę coś zepsuć. Dlaczego? Chciałbym cofnąć czas, chciałbym aby to wszystko okazało się jednym wielkim cholernym koszmarem, z którego zaraz wszyscy się wybudzą.
 Szczypię się po ręce... 
Nic. 
To rzeczywistość. 
Przerażająca. 
Szara.
Raniąca wszystkich.
----------------------------------------------------------------------------------
Hejooo! Eh co raz bliżej wakacji! Jaram się tym jak cholera! Dobra ogar. Rozdział jest krótszy ponieważ nie chciałam wszystkiego walić w pierwszym. Wiecie takie napięcie. :D Ogólnie nie jestem z niego w 100% zadowolona. Najbardziej podoba mi się ostatnia perspektywa Lou. Taka psychiczna :P Dziękuję za wszystkie komentarze pod rozdziałem jak i pod zwiastunem. Jesteście wspaniali! :* A jak tam w szkole? Ja muszę na poniedziałek nauczyć się 179 słówek z niemieckiego żeby mieć 5 na koniec. Umiem już 120 także ten.... A! Suchar Time
- Po co w Punto (samochód) podgrzewana tyna szyba? 
- Aby ręce nie marzły jak się będzie pchać! 
Na początku może to mieć kilka znaczeń i skojarzeń ale zastanówcie się na tym. :P
Do następnego! :*

4 komentarze:

  1. Świetny :) Chociaż z drugiej strony... trochę dziwny ;D Mam nadzieję że Lou szybko się obudzi ;) Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuniu!Ja po prostu kocham ten rozdział!Czekam z na następny<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne !!!
    Ma być Happy end kurwa !
    rozumiesz ?
    Sr za słowa ale ja chcę Happy End !
    Czekam na nextaaaaa :*

    OdpowiedzUsuń