Obserwatorzy

Czytasz te opowiadanie (chcę wiedzieć, ile was jest)?

środa, 17 lipca 2013

Chapter Thirty

Z cichym jęknięciem niezadowolenia podniosłam głowę z poduszki i wzięłam po ręki dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczywszy kto dzwoni włożyłam komórkę pod poduszkę.
- O nie. Dzisiaj mam wolne.- Mrugnęłam sama do siebie i przekręciłam się na drugi bok. Niestety. Wibrujący telefon pod moją głową zmusił mnie do wstania z łóżka co właściwie było odpowiednie zważywszy na godzinę, którą wskazywał zegar wiszący na ścianie.
Poczłapałam się do kuchni i od razu wstawiłam wodę na kawę po czym zrobiłam sobie płatki i zasiadłam w salonie przed telewizorem. Plan na dzisiejszy dzień? Posprzątać mieszkanie i siedzieć dupą na kanapie do samego wieczora.
***
Dzwonek do drzwi przerwał moje tańce z mopem. Oparłam kij o ścianę i przeskoczyłam przez wiadro z wodą po czym otworzyłam drzwi i spojrzałam na mojego gościa. Uśmiech wkradł mi się na twarz.
- Cześć.- Powiedział i uśmiechnął się do mnie lekko.- Nie odbierałaś telefonu więc postanowiłem sprawdzić czy nic ci się nie stało.- Zamrugałam zdziwiona.
- Cóż. Już sprawdziłeś więc cześć.- Chciałam zamknąć drzwi ale niestety jego ręka mi w tym przeszkodziła. Westchnęłam i spojrzałam na niego wyczekująco.
- Masz piętnaście minut na ogarnięcie się.- Powiedział i bez mojej zgody wszedł do mieszkania zamykająca za sobą drzwi.- Jeszcze tu jesteś?- Przewróciłam oczami i skierowałam się w stronę mojej sypialni. Otworzyłam szafę i skrzywiłam się widząc bałagan jaki w niej panował.
Po chwili wreszcie zdecydowałam co ubiorę i z wybranymi dodatkami jak i rzeczami wyszłam z pokoju po czym od razu weszłam do łazienki nie zaszczycając stojącego Hugo swoim spojrzeniem. Zrzuciłam z siebie dresy, w których paradowałam i wciągnęłam na tyłek spodnie, a potem nie spiesząc się z niczym zaczęłam po woli- bardzo po woli ubierać koszulę i zapinać guziczki, które co chwilę wyślizgiwały mi się z palców. Rozczesałam swoje za długie blond włosy. Czy żałuję, że się pofarbowałam? Nie raczej nie. Wydaję mi się, że wyglądam dość znośnie więc nie mam czego żałować.
Gdy już skończyłam myśleć o włosach pociągnęłam rzęsy tuszem i nałożyłam trochę podkładu stwierdzając, że nie potrzebuję więcej makijażu. Ubrałam jeszcze na siebie sweter, a na lewy nadgarstek założyłam zegarek. Na rozczesane włosy nałożyłam czapkę i uśmiechnęłam się do siebie słysząc jak Hugo chodzi zdenerwowany bądź zirytowany.
Wyszłam z łazienki z gracją i weszłam do swojej sypialni biorąc torebkę, do której włożyłam okulary, portfel oraz telefon, który wyciągnęłam spod poduszki. Usiadłam jeszcze na łóżku w celu założenia butów, które wiązałam chyba ze dwa razy ponieważ z jednej strony wychodziła mi krzywa kokardka.
Wreszcie wstałam całkiem ubrana i wyszłam na korytarz gdzie czekał na mnie Hugo.
- Już? Gotowa?- Zapytał wyraźnie zirytowany moim ociąganiem się. Uśmiechnęłam się do niego sztucznie i chwyciłam z szafki klucze od domu.
- Tak teraz jestem gotowa.- Odpowiedziałam mu i poczekałam aż sam wyjdzie z mieszkania po czym zrobiłam to samo co on i zakluczyłam drzwi wrzucając klucze do czarnej dziury- torebki.
***
Szłam z chłopakiem u boku nie mając zielonego pojęcia gdzie zmierzamy. Ja nie pytałam, on nie mówił. Właściwie... Chyba nie chciałam wiedzieć. Właściwie te wyjście z Hugo traktuję jako swój osobisty spacer, który ma mi pomóc w przemyśleniu kilku dość ważnych spraw.
- Rosie, chodź to tutaj.- Podniosłam głowę i spojrzałam na budynek, przed którym się znajdowaliśmy. Spojrzałam zdumiona na Hugo, który wyciągnął klucze i odtworzył drzwi.
- To twoja sala?- Zapytałam i weszłam do środka. Znajdowałam się w mały wręcz klaustrofobicznym korytarzyku, w którym wszystko było utrzymane w ciemnych kolorach co dodawało takiego tajemniczego uroku temu miejscu.
- Dokładnie to mojego dziadka, ale nie długo mają przerobić to miejsce w sklep.- Odpowiedział mi i otworzył jeszcze jedne drzwi, które prowadziły to wielkiej, starej i zakurzonej sali tanecznej.

Zrobiłam kilka kroków i wciągnęłam głęboko wilgotne powietrze. Pomieszczenie było ledwo co widoczne przez tylko jedną działającą lampę. Nie było żadnych okien co dawało pewien rodzaj intymności.
- I twój dziadek się na to zgadza?- Spojrzałam na Hugo, który wpatrywał się w głąb sali z lekkim uśmiechem na ustach.
- Pewnie by się nie zgodził.- Odparł i zamknął za nami drzwi. Echo odbijało się od ścian przez krótki moment, a potem zapanowała cisza.
- Nie rozumiem.- Weszłam w głąb pomieszczenia, a w lustrach na przeciwko mnie pojawiła się postać, a za nią wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna.
~Muzyka~
- Mój dziadek nie żyję.- Wciągnęłam głęboko powietrze co było dokładnie słychać i nie spuszczałam z oczu naszych odbić w lustrach.
- Ja... Przepraszam. Mogłam się domyśleć czy coś.- Spuściłam na dół głowę, a przez moje myśli przewinęło się wspomnienie pogrzebu Eleanor.
- Nic nie szkodzi.- Powiedział głośno.- Właściwie już się z tym pogodziłem.- Dodał stanął i obok mnie. Stykaliśmy się ramionami co dodało mi trochę odwagi.
- Ze stratą dziadka, czy z tym, że nie długo nie będzie tego miejsca?- Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Jego usta rozciągnęły się w uśmiechu, który niestety nie sięgał oczu.
- Z obydwoma wariantami.- Odpowiedział i westchnął cicho.- Spędziłem tutaj najlepsze momenty mojego życia. Do dziś pamiętam jak dziadek uczył mnie podstawowych korków Tango czy Salsy. Zawsze myliłem prawą nogę z lewą przez co wyglądałem jak kurczak podłączony do prądu.- Uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam na dość zimnej, drewnianej podłodze.
- A teraz nadal tak tańczysz?- Zapytałam, gdy chłopak usiadł na przeciwko mnie.
- Nie wiem.- Odparł krótko i spuścił głowę na dół jakby wstydził się tego co powiedział, albo tego co dopiero powie.
- Znowu nie rozumiem.
- Nie tańczę od śmierci dziadka. Nie potrafię tego robić, gdy wiem, że go nie ma obok mnie i nie będzie poprawiał mnie za każdym razem gdy zrobię coś źle. A może nawet nie chcę tańczyć gdy go nie ma bo to wtedy nie ma najmniejszego sensu.- Moja ręka jakby sama powędrowała do jego dłoni i moje palce złączyły się z jego tworząc jedność.
- Wszystko ma sens Hugo. Nawet jeżeli myślisz inaczej. Spójrz na mnie. Gdybym za każdym razem miała się poddawać bo coś dla mnie straciło sens nie byłoby mnie tutaj. I nie mówię o tym pomieszczeniu czy Londynie.- Jego głowa powędrowała go góry, a wzrok zatrzymał się na moich oczach.
- Jak to?- Zapytał cicho. Jego głos drżał, a mnie ogarnęła melancholia i poczucie jakiejś dziwnej pustki, którą pragnę wypełnić nawet i w tej chwili.
- Moje życie nie jest takie kolorowe jak może ci się wydawać.- Odparłam i zabrałam rękę onieśmielona jego bliskością.
- Taka dziewczyna jak ty ma problemy? Nie no nigdy bym tak nie pomyślał.- Powiedział tym swoim seksownym głosem uśmiechając się lekko ukazując dołeczki w policzkach. Chwila co? 
- No widzisz, nawet ideały mają pod górkę.- Wzruszyłam ramionami i również uśmiechnęłam się chcąc zapomnieć, o wcześniejszych słowach.
- Rosie... Dlaczego ty się boisz?- Jego brązowe oczy porwały mnie w głęboką wędrówkę, po świecie bez tajemnic. Po jego świecie. Mimo pozorów z oczu człowieka można wiele wyczytać. Można odróżnić emocję, które targają daną osobę. Trzeba po prostu zajrzeć tam gdzie się boimy.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. Przecież ja się niczego nie boję.- Powiedziałam z uśmiechem który za pewne nie wyglądał szczerze czy chociażby miło.
- Boisz się.- Przechylił głowę w prawą stronę.- Boisz się zaufać ludziom i to cię gubi.- Dodał, a spuściłam głowę. Bałam się? Nigdy tak nie myślałam, Znaczy nie widziałam czy chociażby nie miałam do tego powodów. Zawsze wydawało mi się, że ufam tym, którym powinnam ufać.
Właśnie. Tylko tym co powinnam. A inni? Osoby poznane w pracy? W sklepie? Czy ich obdarzyłam zaufaniem? Może to się wydawać dziwne bo po co mam ufać człowiekowi, który sprzedał mi mleko? Ale czy gdybym mu nie ufała to kupiłabym coś od niego? Czy nie powinnam mieć obawy, że może mnie otruć?  Czy ja mu zaufałam? Możliwe. Ale to nie o to chodzi. Bardziej chodzi o to czy ufam Hugo. Czy ufam mu na tyle aby powierzyć mu wszystkie swoje sekrety? Tajemnice, które chowam przed światem? Ufam mu?
- Na zaufanie trzeba zasłużyć Hugo.- Odpowiedziałam mu szeptem i zamknęłam oczy zastanawiając się ile osobom zaufałam bez powodu.
- A ja? Czy ja zasłużyłem? Pokazałem ci miejsce, które jest dla mnie bardzo ważne. Powiedziałem ci o tym co ukrywałem głęboko w sobie. Czy już zasłużyłem?- Otwarłam oczy i spojrzałam na niego. Na jego twarzy, w oczach malowała się nadzieja. Ale na co? Na to abym mu zaufała? Abym mogła zniszczyć jego życie tak samo jak swoje? To bez sensu.
- Hugo ja... Nie wiem co ty sobie wyobrażałeś przychodząc dziś po mnie ale musisz wiedzieć, że.... Po prostu nie wymagaj ode mnie za dużo, dobrze? Czy ci zaufałam? Nie wiem. Ja ostatnio dużo przeszłam i nie chcę znów czuć się rozczarowana.- Wytłumaczyłam mu i westchnęłam cicho.
- A dlaczego myślisz, że ja chce cię rozczarować? Dlaczego od razu zakładasz, że mam co do ciebie złe zamiary?- Zapytał z lekką irytacją i nostalgią w głosie. Tęsknił. Ale za czym?
- Przepraszam Hugo. Sądzę, że lepiej będzie jeżeli ja już pójdę. Zobaczymy się w....
- Mam tylko ciebie.- Przerwał mi tym samym przygwożdżając swoimi słowami do drewnianej podłogi.- Nikogo innego nie mam. Dziadkowie nie żyją rodzice też. Cała reszta rodzinki? Ma mnie gdzieś sądząc, że jestem jakimś gorszym egzemplarzem.
- Hugo nie...
- Zginęli gdy miałem dziewięć lat.- Mimo moich dość słabych protestów, on nadal mówił.- Tata przyjechał po mnie do szkoły. Była jesień i padało. Pozwolił mi usiąść z przodu pod warunkiem, że nic nie powiem mamie. Tak się cieszyłem. Tata jechał po woli uważając na drodze przez okropną pogodę. Byliśmy już koło domu. Właściwie dzieliły nas tylko metry od podjazdu gdy... Zza zakrętu wyjechał samochód. Jechał zdecydowanie za szybko. Tata próbował zjechać na bok ale droga była taka śliska i wtedy... On wiedział. Wiedział, że nie uda mu się zjechać. Odpiął mój pas i posadził sobie na kolanach okrywając mnie swoim ciałem i właśnie wtedy... Dzięki niemu żyję. Moje mama zmarła rok później. W dniu rocznicy śmierci taty podcięła sobie żyły przy jego grobie. Desperacki akt, prawda?
- Nie. Hugo to był dowód prawdziwej miłości.- Przysunęłam się do niego i przytuliłam z całej siły nie mogąc sobie wyobrazić co on musiał czuć. Ja narzekałam na to, że olewa mnie mój ojciec, a on... On stracił obojga rodziców.
- A ty zrobiłabyś coś takiego dla tego chłopaka, którego pojechałaś szukać?- Zapytał, a ja momentalnie się od niego odsunęłam.
- To nie twój interes.- Powiedziałam i wstałam zabierając ze sobą torebkę.
- Rosie! Rosie poczekaj. Nie chciałem aby to tak zabrzmiało.- Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Stał i po prostu czekał. Na co? A skąd ja to mogę cholera wiedzieć.
- Nie nie zrobiłabym czegoś takiego dla niego ponieważ go nie kocham. Cześć.- Pchnęłam mocno stare drzwi chcąc się jak najszybciej wydostać z tego miejsca. Nie lubiłam kłamać. Zresztą chyba nikt tego nie lubi. Ale co dziwne. Przychodzi mi to co raz łatwiej.

Louis.

- Rosie! Rosie otwórz!- Waliłem w drzwi od mieszkania brunetki, teraz to właściwie blondynki i nasłuchiwałem czy ktoś aby nie nadchodzi. Cisza. Czułem rosnącą irytację z powodu cały czas zamkniętych drzwi.
- Louis? Co ty tutaj robisz?- Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem dziewczynę stojącą u szczytów schodów z kluczami w ręce i dziwnym wyrazem twarzy.
- Musimy porozmawiać.- Powiedziałem hardo chociaż czułem rosnący we mnie strach i niepewność co do słów, które ułożyłem sobie w głowie.
- Nie nie musimy. Wczoraj powiedzieliśmy sobie wszystko.- Ominęła mnie i od kluczyła drzwi. Nie weszła do środka, tylko odwróciła się do mnie twarzą i spojrzała na mnie spokojnie.- Chodź muszę ci coś dać.- Powiedziała i weszła zostawiając za sobą otwarte drzwi.
Wszedłem niepewnym krokiem do środka rozglądając się po pomieszczeniu. Nigdy u niej nie byłem dlatego byłem ciekawy wystroju miejsca, w którym mieszka.
- Ładnie tu masz.- Odezwałem się tym samym zwracając uwagę dziewczyny, która szukała czegoś w szufladzie, szafki stojącej obok jakiś białych drzwi.
- Tak, a te wiadro z mopem dopełnia całą aranżację.- Prychnęła pod nosem i posłała w moją stronę malutki uśmiech, który rozpromienił mnie do granic możliwości.
- Właściwie...Wygląda to dość interesująco. Może zastosujemy z chłopakami coś takiego u nas.- Wzruszyłem ramionami i oparłem się o zamknięte drzwi wejściowe.
- Taa, a oni ci w ogóle pozwalają wchodzić jeszcze do schowka? I nie nawiązuję teraz do twojego stanu zdrowia.- Uśmiechnąłem się lekko rozumiejąc o co jej chodzi.
- Samemu tak. Ale nie jestem pewny czy z tobą by mnie tam wpuścili. I teraz nawiązuję do mojego stanu zdrowia.- Odpowiedziałem jej, a on wyciągnęła jakąś kopertę z szuflady i zagryzła dolną wargę spoglądając na mnie z lekkim strachem w oczach.
- Znalazłam to gdy poszłam do Eleanor.- Podeszła do mnie i wyciągnęła w moją stronę kopertę.- Leżała na biurku razem z inną kopertą, na której jest moje imię.- Chwyciłem papier drżącymi palcami i od razu rozpoznałem piękne pismo Eleanor, które zdobiło białą kopertę.
- Dlaczego dajesz mi ją dopiero teraz?- Zapytałem i przeniosłem wzrok na Rosie, która wpatrywała się we mnie z intensywnością, której nie potrafię opisać.
- Chciałam dać ci ją na pogrzebie ale... Nie było kiedy, a potem.... Po prostu wczoraj jej nie miałam przy sobie bo nie sądziłam, że się spotkamy.- Wytłumaczyła i spuściła głowę na dół.
- Dziękuję.- Powiedziałem i przytuliłem ją delikatnie czekając na jakieś uderzenie w brzuch czy coś ale nic takiego nie nadeszło co bardzo mnie ucieszyło.
- Louis...- Dziewczyna odsunęła się ode mnie.- Proszę cię...
- Przepraszam. Zapomniałem się.- Odparłem.- Czytałaś?- Zapytałem nawiązując do koperty, która była zaadresowana do niej.
- Nie. Gdy miałam już to zrobić to po prostu stchórzyłam. Chyba za bardzo boję się tego co mogę tam przeczytać.- Znów zagryzła dolną wargę, przez co wyglądała tak słodko i niewinnie.
- Rosie... Jeżeli będziesz potrzebowała pomocy lub po prostu będziesz chciała pogadać to... Zadzwoń. Opanowałem już do perfekcji ucieczkę przez okno więc....- Wzruszyłem ramionami, a na jej twarzy pojawił się nie śmiały uśmiech.
- Dobrze. A teraz lepiej już idź bo Harry znów będzie do mnie wydzwaniał i wszczynał alarm.- Powiedziała  patrząc mi w oczy.
- Tak. Masz rację.- Odwróciłem się i otworzyłem drzwi po czym wyszedłem na chodny korytarz. Odwróciłem się i ujrzałem blondynkę opierającą się o drzwi.- Rosie... Jeszcze raz dziękuję. - Uśmiechnąłem się do niej i zszedłem po schodach.
***
Siedziałem zamknięty w pokoju jedynie przy zapalonej małej lampce, która stała obok mojego łóżka i rzucała nikłe cienie na moją osobę. Przede mną na satynowej kołdrze leżała koperta, która może wszystko wyjaśnić, albo wręcz przeciwnie,- wszystko zniszczyć. Bałem się- to fakt. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać.
Z westchnieniem podniosłem kopertę i otworzyłem ją wyciągając złożoną kartkę papieru.

'Drogi, Louisie,
   chciałabym ci.... 

Narrator.

Dziewczyna zagubiona we własnym życiu, we własnych myślach...
Chłopak płaczący nad kartką papieru...
Ona- zagubiona...
On- zrozpaczony...
-----------------------------------------------------------------------------
Hej. Przepraszam, że tak późno ale nastąpiły pewne komplikację, o których wolałabym nie mówić. Postaram się bardziej zorganizować i no nie zawiść was. Obiecałam poprawę, a tym samym jeszcze bardziej wszystko zepsułam. Początek rozdziału wcale mi się nie podoba, ale reszta jakoś ujdzie w tle. A teraz sprawa. Znalazłam dziś moje stare opowiadanie pisane z nudów i tak sobie pomyślała, że gdy zakończę tego bloga to założę nowego z całkiem innym opowiadaniem i istotach nadprzyrodzonych. Będzie ktoś chętny do czytania? Chciałabym wiedzieć, czy opłaca się go zakładać czy nie. Od razu przepraszam za błędy ale klawiatura mi umiera więc... Oczywiście proszę was o komentarze, a teraz SUCHAR TIME:
Jak nazywa się pszczoła bez czoła?.... PSZ.  Badum- Tsss.

4 komentarze:

  1. Dawaj szybko kolejna czesc <3 Kochamm <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś urwać w taki momencie?! Ja chce w końcu wiedzieć co ona im napisała!
    Hugo niech się odwali.. ona ma być z Lou!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział, naprawdę. Nie mogę się doczekac kolejnego, i tylko czekam, aż bedzie sytuacja jak Louis będzie sie przybliżał do Rosie, a ona coraz bardziej ulegała, hasdkjdfhjkaf Trzymaj się ♥

    OdpowiedzUsuń