Obserwatorzy

Czytasz te opowiadanie (chcę wiedzieć, ile was jest)?

niedziela, 12 sierpnia 2012

Chapter Sixth

Dłuższą chwilę wpatrywałam się w drzwi, w których zniknął Louis. Czy dobrze robi? Nie wiem. Nie mogę mieszać w jego życiu. Wzięłam głęboki wdech i wróciłam do sypialni Louisa. Dopiero w tej chwili dotarła do mnie myśl, iż nie mam nic na zmianę. Stałam tak w dużej koszuli przed lusterkiem zastanawiając się co ze sobą zrobić. Przeczesałam włosy palcami i udałam się w stronę łazienki. Odkręciłam wodę i weszłam do kabiny prysznicowej. Zimny strumień mocno mnie orzeźwił i postawił na nogi. Rzecz, która mnie zdziwiła to to, że głowa mi nie pękała. Przyzwyczajenie? Może. Zakręciłam kurek. Owinęłam się ręcznikiem i znalazłam się znów w sypialni Lou. Podeszłam do jego szafy z nadzieją, że może tam coś wypatrzę. Wybrałam szerszą bluzkę w czarno-białe paski. Wytężyłam wzrok w poszukiwani jakiś spodni. W ręce wpadły mi dżinsowe rybaczki. Wsunęłam je na siebie, podwinęłam nogawki tak, aby stały się krótkie i  końce zapięłam agrafką. Założyłam jeszcze bluzkę i podeszłam do lustra.
-Całkiem nieźle- przyznałam.
Włosy związałam w wysoką kitkę i udałam się w stronę salonu. Na środku stali nieźle połamani Zayn, Harry i Niall. Spojrzeli na mnie morderczymi oczkami
-To Liam o was zapomniał!- uniosłam ręce ku górze.
Poszłam do kuchni, gdzie zastałam Daddiego robiącego naleśniki.
-Będę się zbierać- powiedziałam i poczochrałąm jego włosy
-Nie zostaniesz nawet na śniadaniu?
-Do waszego koncertu został niecały tydzień, a ja jak na razie mam skończony tylko twój strój. Muszę się wziąć do pracy- posłałam mu szeroki uśmiech
-Dzisiaj wieczorem. U nas. Weź Kat, Niall się za nią stęsknił
-Jeżeli się wyrobię...
-Obiecaj- przerwał mi i popatrzył na mnie z powagą
-O której?
Li uśmiechnął się i poklepał o ramieniu
-O 19
-To do zobaczenia- dodałam i udałam się w stronę wyjścia.
Po drodze pożegnałam naszych umierających i zgarnęłam swoją torebkę. Gdy byłam już na dworze od razu zaciągnęłam się letnim powietrzem. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam po taxi. Przyjechała po 10 minutach.

Gdy weszłam do mieszkania od razu otulił mnie zapach jajecznicy. Podreptałam do kuchni gdzie zastałam tatka w jego męskim fartuszku.
-Mniam- powiedziałam i objęłam go ramieniem
-Znowu nie wróciłaś na noc- powiedział lekko poddenerwowany.
Miał racje.
Ostatnimi czasy zdarzało mi się to dosyć często, nie mogę zaprzeczyć, ale wszystkie sytuacje po prostu tak działają.
-Przepraszam, po pros...
-Tylko mi nie mów, że pracowałaś- przerwał mi -Ostatnio tylko to mówisz. "Przepraszam, praca". Wiesz, że nie wierzę w to.
-Jestem dorosła- powiedziałam i przestałam obejmować go swoim ramieniem
-Więc?- zapytał z ironią
-Więc..?
-Jesteś też moją córką
-Dasz mi w takim razie szlaban?- zadrwiłam
Nie odpowiedział.
Obróciłam się i udałam do swojego pokoju. Zastanawiało mnie zachowanie taty. Nigdy wcześniej nie przywiązywał tak dużej wagi do tego, że nie wracam na noc. Może jakieś problemy w pracy? Nie wnikam. Przeszłam do pomieszczenia obok. Spojrzałam na stertę materiałów i projektów na blacie. Głośno westchnęłam i usiadłam przy stole. W ręce wpadło mi zdjęcie projektu dla Louisa. Uśmiechnęłam się pod nosem. Od razu wzięłam się do pracy.


Po 5 godzinach męczarni odetchnęłam z ulgą. Wszystko, co było do uszycia zostało już zrobione Wytarłam mokre czoło chusteczką i spojrzałam na zegarek. 17:57. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Kate

-Słucham?- usłyszałam jej słodki głos
-Cześć mała
-Rosalie! Dlaczego się nie odzywałaś?
-Szykuj się, o 18:30 masz być gotowa. Nie szałowo- zaznaczyłam
-Jakaś parapetówka?
-Wieczór z gwiazdami
-Będzie Niall?- zapytała podekscytowana
-Tak, będzie- uśmiechnęłam się
-A wiec do wieczora- dodała
-Na razie!- zakończyłam połączenie.

Przeciągnęłam się i postanowiłam już się szykować. Popatrzyłam w lustro W sumie podobał mi się strój z ubrań Lou, więc postanowiłam go nie zmieniać. Wzięłam tylko czystą bieliznę z szafki i poszłam odświeżyć się do łazienki. Znów się ubrałam, włosy rozpuściłam. Zrobiłam na powiekach dwie cienkie kreski eyelinerem i lekko wytuszowałam rzęsy. Usta przejechałam arbuzowym błyszczykiem. Poszłam do pokoju i wzięłam czarną torę  z napisem "Lonely Day".
Spojrzałam na zegarek w komórce. 18:27.
Poszłam do salonu i czekałam na Kate. Ojca nie widziałam w pobliżu. Wątpię, żeby zareagował dobrze na informacje o tym, że znów mnie nie będzie. Może to i dobrze? Przynajmniej nie będę musiała słuchać jego ględzenia. Mój telefon zawibrował.

"Jestem już na dole"- przeczytałam.

Przejrzałam się jeszcze w lustrze i byłam gotowa do wyjścia, gdy drzwi do sypialni ojca otworzyły się
-Gdzie idziesz?- zapytał podniosłym głosem
-Do znajomych- odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech
-Bądź najpóźniej o 23- powiedział i nie czekając na moją odpowiedź wrócił do swojej sypialni.

Tego wszystkiego było za dużo. Jestem chyba dorosła. Ojciec się stara, ale po śmierci mamy trzyma mnie o wiele krócej niż kiedyś. Właśnie... mama. Ile to już lat. Dość spory kawałek czasu.

"Bądź najpóźniej o 23"- niedoczekanie twoje.

Tak, czas postawić się tatusiowi. Zbiegłam po schodach i po chwili byłam na parkingu, gdzie od razu powitała mnie wyskakująca z samochodu Kate. Nie widziałam jej tylko troszkę, a i tak się za nią bardzo stęskniłam. Tajniki przyjaźni, nie?

-No to co?Jedziemy?- zapytałam
-Wskakuj- posłała mi ciepły uśmiech i zajęła miejsce kierowcy, ja pasażera.
Włączyłyśmy radio i śpiewałyśmy piosenki chłopaków. Po jakimś czasie zaczęły się HotyStars.
-Jasno trzeba przyznać, że zespół One Direction ciągle wzbija się
-To prawdo Rick, lecz zdarzają się wpadki
-Prasa otrzymała informacje na temat związku Louisa T. I Eleanor C.
-Od dłuższego czasu parze nie układa się za dobrze...
-I dzisiaj Louis wyznał oficjalnie grupce paparazzi iż ich związek jest zakończony
-Masy racje Rick, jednak Eleanor podtrzymuje wersje, e to tylko chwilowe kłótnie.
-Jednakże te kłótnie trwają już...- mężczyzna nie dokończył, ponieważ wyłączyłam radio

-Mała, co jest? Zapytała mnie Kate?
-Chyba nie będziemy słuchać bzdur na temat chłopaków- próbowałam wyjść z tematu
-Chyba tak- posłała mi miły i zachęcający uśmiech.

Reszta drogi przeminęła spokojnie. Dojechaliśmy do domu chłopaków po 10 minutach. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam z uśmiechem na dom chłopaków. Obróciłam głowę i spojrzałam na tablice z ogłoszeniami. Podeszłam bliżej i czytałam.  W oczy rzuciła mi się jedna ulotka. Zerwałam ją i przyjrzałam się dokładniej, po czym z uśmiechem włożyłam ją do torebki. Wróciłam do Kate i podeszłyśmy do drzwi, zapukałam lekko, a po chwili przywitał nas radosny Louis
-Cześć Kate!! Cześć Rosaleee EEEEE!- krzyknął
-No co?
-Seksownie wyglądasz- uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
Z początku nie wiedziałam zbytnio o co może mu chodzić, lecz potem spojrzałam na swój strój
-Nie odzyskasz tego- uśmiechnęłam się
-Znajdę sposób, by je zabrać- odparł i zaprosił gestem ręki mnie i Kate do środka.
-Kateee!!!- wrzasnął blondynek z holu i rzucił się na dziewczynę z otwartymi ramionami
-Chodź do salonu- szepnął mi na ucho Tommo i łapiąc mnie ręką w pasie zaprowadził w głąb mieszkania.
Na stoliku zobaczyłam masę przekąsek i oczywiście alkoholu różnego rodzaju.


Dzisiaj odpuściłam picie. Pozostała zgraja była najebana jak messerschmitt.
-Zagrajmy w butelkę!- krzyknął Zayn
-Ale taką zwykłą czy całuśną?- zapytałam, a chłopacy popatrzyli na mnie z uśmieszkami- Po co ja się pytam?
Usiedliśmy w kółeczku i wzięliśmy ze stolika pustą butelkę po JD. Pierwszy zakręcił Niall, los dla niego dobry i wypadło na Kate. W ślinę polecieli od razu, gorzej było z oderwaniem ich od siebie. Dalej kręciłam ja, śledziłam trop butelki, która zlewała mi się strasznie w oczach, ale po jakimś czasie przestała się kręcić. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że wskazała na Lou. Uśmiechnęłam się szeroko, podeszłam do niego na czworaka i usiadłam na jego kolanach okrakiem. Wplotłam alce w jego miękkie włosy i delikatnie musnęłam jego usta. Potem wszystko potoczyło się szybko. Lou przyssał się do mnie i całował najlepiej jak mógł. Przywarł całym ciałem do mnie tak, że czułam jego ciepło, zapach, bicie serca..
-Koniec czasu!- zawołał wesoło Zayn.
Oderwałam się od Lou i spojrzałam mu w oczy, posłał mi seksowny uśmiech. Wróciłam na swoje miejsce i dalej się bawiliśmy. o 10 minutach byłam bliżej zapoznana z całym zespołem 1D. Miło...
-Wiecie co, jestem zmęczona- powiedziałam przeciągając się
-Chodź, będziesz spała u mnie- zaproponował Lou.
Nie robiłam problemy i poszłam za ledwo trzymającym się na nogach Lou do jego pokoju. Gdy przekroczyłam próg, Tommo zatrzasnął głośno drzwi i zgasił światło. Po kilku sekundach jego ręce znalazły się na moich biodrach, były zbyt drastyczne
-Co ty robisz?- zapytałam
-Powiedziałem, że znajdę sposób, by zabrać Ci te ubrania- powiedział groźnie i stanowczo, lub raczej warknął...groźnie.


______________________________
Tum Tum Tuuuum!
PRZEPRASZAM! Że nie było tak długo ale byłam prawie miesiąc na kolonii. Więc postanowiłam, że muszę dzisiaj coś wstawić. Nie mogę tego zaniedbać.
MACIE POMYSŁ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ? Piszcie na suzy2622@onet.eu Ja już mam pomysł i wiem jak będzie, ale chcę poznać wasze myśli.

15=NOWY ROZDZIAŁ

6 komentarzy:

  1. awwwwww ♥ Trochę się boje tego że Louis może się teraz okazać jakimś bezdusznym psychopatą . :(
    co zamierzasz skubaniutka ?
    KOcham < 3 ♥
    łejtam na nexta < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Lou się rozkręcaaaaa ! jednak myślę, że Rosalie tak łatwo mu się nie odda. poza tym cieszę się, że już wróciłaś i wreszcie dodałaś nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu !!! Świetnie . Czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam Twój blog przez przypadek, ale zostanę na dłużej. Przeczytałam wszystkie sześć rozdziałów i jestem pod wrażeniem. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie i sposób w jaki piszesz. Czyta się szybko i przyjemnie. Mam nadzieję, że Louis nic nie zrobi Rosalie. Czekam na kolejny i dodaję się do obserwatorów :)


    Chciałabym Cię również zaprosić do czytania mojego bloga, oczywiście jeśli Ci się spodoba. Byłoby mi miło gdybyś zajrzała.
    http://keep-calm-and-love-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. ooooo! Wreszcie jest next! <3 Długo na niego trza było czekać, ale opłaciło się i to strasznie, bo to jest cudowne! Świetny blog! Ja też myślę, że Rosalie nie jest taka łatwa... : D Lou, tylko nie zbyt pochopnie, bo się zniechęci! ;p
    Zapraszam przy okazji do siebie... : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Półtorej godziny temu zaczęłam czytać a już się zakochałam ;) Super, pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń