Obserwatorzy

Czytasz te opowiadanie (chcę wiedzieć, ile was jest)?

niedziela, 16 czerwca 2013

Chapter Twenty- Six

Kate.

Otworzyłam oczy rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdowałam. Westchnęłam i wstałam z łóżka spoglądając na siebie. Chwila.... Nie przypominam sobie abym się rozbierała. Szybko wciągnęłam na tyłek podniesione z ziemi spodnie i wyszłam z pokoju wściekła na chłopaka. Zbiegłam ze schodów i zatrzymałam się w salonie. Uśmiechnęłam się na widok śpiącego Niall'a. Wyglądał tak słodko, że aż miałam ochotę go przytulać i tarmosić przez całą wieczność.
- Kate...- Wymruczał i uśmiechnął się lekko.- Nie musisz dawać mi tyle hamburgerów.- Przewrócił się na drugi bok, a ja przewróciłam oczami. Czy on nawet sny musi mieć o jedzeniu?! Hamburgery i ja.... Co ja mam wspólnego z hamburgerami? Może jestem do nich podobna?
Z lekkim przerażeniem weszłam do kuchni gdzie spotkałam Zayn'a i Liam'a. Spojrzeli na mnie z lekkimi uśmiechami, ale i ze smutkiem w oczach.
- Chłopcy czy ja jestem podobna do hamburgera?- Zapytałam i okręciłam się chcąc dać im lepszy widok mnie. Spojrzeli na siebie.
- Nie wydaję mi się abyś wyglądała jak krowa.- Powiedział Zayn, a Liam pokiwał głową na znak, że się zgadza z przyjacielem.
- Wyglądasz jak wielka tłusta jałówka.- Harry pojawił się w kuchni. Wyciągnął z szafki wielki garnek i założył go sobie na głowę.
- Sam wyglądasz jak wielka tłusta jałówka kretynie.- Powiedziałam.- Po co ci ten garnek?- Zapytałam i uderzyłam w metalowy przedmiot. Harry pokręcił głową chcąc zapewne pozbyć się piszczenia w uszach.
- Idę odkurzać.- Powiedział dumnie i wyszedł z kuchni. Spojrzałam zdezorientowana na chłopaków.
- Na nas nie patrz. Ja natomiast z chęcią popatrzę na niego. To może być ciekawe.- Zayn wstał i wyszedł za Harrym. Spojrzałam na Liam. Oboje równocześnie wzruszyliśmy ramionami i również poszliśmy zobaczyć co wykombinował Harry.
Naszemu wejściu do salonu towarzyszyło włączenie odkurzacza przez Harry'ego z garnkiem na głowie. Bidny Niall śpiący na kanapie poderwał się przestraszony. Styles obserwujący zachowanie blondyna uśmiechnął się wrednie. Podeszłam do gniazdka i wyciągnęłam wtyczkę
- Co ty Harry odwalasz?- Zapytałam i zaczęłam machać kablem. Może to dziwne ale poczułam się jak na dzikim zachodzie. Oni też tak robili tylko, że liną. Jeszcze konia brakuję.
- No odkurzam. A raczej odkurzałem.- Powiedział oburzony i poprawił swój hełm na głowie.
- Na prawdę Styles, na prawdę? Panele odkurzałeś?- Zapytałam zbulwersowana.
- No bo miotły nie mamy to czym miałem zamiatać? Włosami?- Zaczął machać rękoma jak jakiś szalony.
- Przecież mamy miotłę.- Wtrącił się Liam.
- Mieliśmy jak już. Niall ją na mnie rano połamał.- Mój wzrok od razu powędrował na blondyna,  który tylko wzruszył ramionami i nie zaszczycając mnie swoimi spojrzeniem udał się na górę. Dziwne.

Rosie.

Wyjrzałam przez okno i lekko uśmiechnęłam się widząc małą Ivy bawiącą się za domem z jakimś chłopczykiem, którego najwidoczniej musiała znać. Zazdroszczę jej. Moje dzieciństwo nie było złe ale... Jednak mogło być lepsze. Kłóciłam się z ojcem wiele razy ale zawsze po godzinie wszystko było dobrze mimo wszystko czułam, że czegoś mi brakuję. Tata poświęcał mi wiele czasu w tej kwestii nie mam mu nic do zarzucenia ale małe dziewczynki potrzebują też matki. Rosłam, dojrzewałam. Tata wstydził się ze mną rozmawiać na wiele tematów więc sama musiałam się wszystkiego dowiadywać. Może to się wydawać dziwne lub nieistotne ale wtedy.... Wtedy nie raz bałam się, że dzieje się ze mną coś złego.
Ciche pukanie rozniosło się po pokoju. Potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić z głowy wspomnienia i powiedziałam cicho proszę. Do pokoju weszła Melanie i od razu usiadła na łóżku. Ja nadal stałam przy oknie ale teraz mój wzrok spoczywał na niej.
- Chciałaś ze mną porozmawiać.- Odezwałam się pierwsza, a ja cicho westchnęłam. Chciałam. A czy teraz chcę? Rano myślałam, że to już czas na dowiedzenie się całej prawdy ale teraz gdy zaraz miałam wszystko usłyszeć bałam się.
- Tak. Chciałam abyś powiedziała mi dlaczego cię przy mnie nie było.- Powiedziałam prosto z mostu i wypuściłam głośno powietrze. Melanie spuściłam na dół głowę i zaczęła wyginać palce.
- Rosie... Wiem, że chcesz poznać prawdę ale ja chyba nie jestem jeszcze gotowa aby ci wszystko powiedzieć.- Odezwała się po chwili ciszy. Prychnęłam pod nosem zdziwiona.
- A co może nie miałaś czasu na przygotowanie się? Szukałaś mnie więc to chyba jasne, że teraz chcę poznać prawdę. Od ojca na pewno niczego się nie dowiem. Miałaś dwadzieścia jeden lat aby przygotować się do tej rozmowy.- Nie brzmiałam miło. Brzmiałam stanowczo co mnie ucieszyło ale i gniewnie co kazało trochę się uspokoić. Nerwami i krzykiem na pewno niczego od niej nie wyciągnę.  
- Kochanie to nie tak. Ja po prostu nie wiem jak mam ci to wszystko powiedzieć aby nie oczerniać twojego ojca.- Westchnęła i wstała.- To jest moja jak i jego wina ale... 
- Ale bardziej jego.- Dokończyłam za nią całkowicie rozumiejąc jej wahanie. Fakt ona ode mnie odeszła ale to tata wiedząc o jej istnieniu wpoił i mi bajeczkę, że ona nie żyję. 
- Nie chcę abyś się od niego odcinała. Wiem, że teraz to wszystko jest dla ciebie trudne i nie wiesz co masz zrobić ale z upływem czasu wszystko się wyjaśni.
- A co jeżeli nie? Mam więcej problemów niż połowa osób w moim wieku. Nie wiem co mam robić, gdzie być, z kim rozmawiać aby innych nie skrzywdzić. I wiesz co? Nie wydaję mi się, że upływ czasu mi w tym wszystkim pomoże, wręcz przeciwnie. Tylko pogorszy sprawę.- Wyrzuciłam z siebie wszystko na jednym oddechu. 
- Wiem, że nie chcesz mi powiedzieć co cię tak na prawdę dręczy i nie będę na ciebie naciskała. Znam cię tylko z opowieści ludzi, którzy powiedzieli mi gdzie jesteś. I wiesz co? Każda z tych osób mówiła mi, że jesteś silna i zawsze znajdujesz rozwiązanie z każdej sytuacji i wierzę, że tym razem też postąpisz dobrze.- Posłała mi ostatni ciepły uśmiech i wyszła z pokoju zamykając za sobą cicho drzwi. Postąpię dobrze? Tylko jak....
Dotknęłam małego pierścionka na moim palcu. Przypomniał mi o nim. On ma coś mojego. Ja mam coś jego. I nie chodzi mi w tej chwili o łańcuszek, który mu dałam, i o pierścionek, który jest dla mnie tak ważny. Ja oddałam mu swoje serce, a on oddał swoje mi. I gdzie nas to doprowadziło? Do tego, że on walczy o życie, a ja boję się wychodzić z domu chociaż jestem tysiące kilometrów od Londynu. 
Teraz... Teraz gdy nie wiem co robić chciałabym go zobaczyć, dotknąć, porozmawiać. Chociażby przez chwilę Pomógłby mi. Nie świadomie ale by to zrobił. Sama jego obecność mi pomaga, jest zbawieniem. Tylko, że teraz go nie ma. To nie jest jego wina. Przecież to ja odeszłam. Wydawało mi się, że dobrze zrobiłam. Ale teraz czuję, że jestem samotna i to się nie zmieni. 
Żałuję.
Żałuję wszystkiego co zrobiłam.

Louis.

Co możemy otrzymać od życia? Oczywiście oprócz smutku, żalu i nienawiści. Miłość? Szczęście? Radość? To gdzie one są? Nie ma ich bo nie ma jej. Ściskam w ręce z całej siły srebrny łańcuszek i walczę z łzami. Po co? Bo nie chcę aby ktoś je zobaczył co w tej chwili jest bez sensu. Czuję... Teraz czuję jej pocałunki złożone na moim czole, jej delikatne palce ściskające moją dłoń. Tylko, że teraz jest już za późno. Na wszystko.
- Louis?- Harry przestąpił próg i zamknął drzwi odgradzając nas od ciekawskich spojrzeń. Pociągnąłem nosem i wyprostowałem rękę pokazując mu co znajdowało się w mojej dłoni. 
- Zostawiła mnie. Na zawsze.- Wszeptałem i pozwoliłem słonym kropelką wypłynąć na wierzch ukazując moją słabość. 
- Czy to jest....?- Pokiwałem głową nie zdolny do wypowiedzenia żadnych słów.- Znajdziemy ją Louis. Obiecuję ci to.- Powiedział hardo Harry i usiadł na krześle stojącym obok mojego łóżka.
- A jest sens?- Zapytałem nie oczekując odpowiedzi.- Zostawiła mnie co oznacza, że nie zależy jej na mnie. Nie chcę jej  zmuszać do bycia ze mną.- Dodałem i wytarłem policzki.
- Wzięła pierścionek. Tobie dała swój naszyjnik, a ona wzięła pierścionek. Louis do cholery czy tak postępują ludzie, którym nie zależy na innym człowieku?- Zapytał i uśmiechnął się lekko.- Jesteście jak dzieci. Na prawdę jak dzieci.

Kate.

 Obserwowałam Niall'a na każdym kroku od naszego wyjścia z domu i muszę powiedzieć, że on mnie po prostu najzwyczajniej w świecie ignoruje! No o co chodzi? Wczoraj wyznaję mi miłość, potem proponuję abym została u nich na noc (co prawda spałam ze Styles'em ale to na jedno wychodzi), łamie na Harrym miotłę, gada o mnie przez sen, a potem zaczyna ignorować. No szlag człowieka może trafić! 
- Kate co się z nim dzieje?- Liam wskazał głową na Niall'a, który zawzięcie coś pisał na telefonie. Westchnęłam i wygodniej rozsiadłam się na krześle.
- Sama bym chciała wiedzieć. Wczoraj wydawało mi się, że wszystko będzie dobrze. No wiesz powiedział, że mnie kocha i w ogóle, ale teraz.... Zaczął mnie ignorować i nie wiem czemu.- Powiedziałam mu wszystko co wiedziałam czyli właściwie nic.. 
- Może z nim porozmawiaj, co? No wiesz powiedz mu jeszcze raz, że go kochasz i chcesz spróbować i takie tam.- Chłopak wzruszył ramionami.
- Nie chcę go okłamywać.- Palnęłam pierwsze co mi ślina na język przyniosła. Liam zrobił zdziwioną minę.- Znaczy ja nie wiem czy go kocham czy nie. Wczoraj czułam, że to prawda ale teraz nie jestem już do tego tak przekonana jak wczoraj.- Pośpieszyłam z wytłumaczeniami. 
- Kate musisz zajrzeć w głąb siebie.
- Co mam się prześwietlić? I bez tego potrafię wskazać gdzie mam trzustkę, śledzionę, żołądek i....
- Nie! Nie oto mi chodziło. Miałem na myśli, że musisz się zastanowić jaką częścią twojego życia jest Niall.- Wytłumaczył  mi na spokojnie.
- Aaaa. No to było trzeba tak od razu.- Pokiwałam głową i zamknęłam oczy. Jaką częścią mojego życia jest Horan...- Niall ile ważysz?- Zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. No i jak ja mam cholera określić jaką częścią mojego życia on jest? Jakbym wiedziała ile waży to bym wiedziała czy zajmuję jego dużą część czy małą.

Narrator.

Ich myśli są jednością...
Ich serca biją w tym samym rytmie....
Myśli są zajęte tą właściwą osobą....
Uczucia z dnia na dzień rosną...
Te złe jak i te dobre....
***
Jak ja mam spojrzeć im w twarz? Boję się z chwili na chwilę co raz bardziej. Odcinam się od życia, od uczuć. Co mi to daję? Smutek, żal, samotność. Nie chcę. Muszę. Jestem głupi. Czas zginąć. Tak to najlepsze rozwiązanie. 
----------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam. Rozdział miał pojawić się wczoraj ale miałam małe problemy z oczami i nie mogłam pisać, przez co ogólnie rozdział jest krótszy. Czy jest w nim coś ciekawego? Moim zdaniem nie. Ale cóż.... bywa. Co raz trudniej mi pisać ale to pewnie przez te nerwy i stres przed wtorkiem. A własnie! Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział ponieważ we wtorek mam pewien zabieg na ramieniu i podobno (nic pewnego) będę miała temblak aby nie rozciągać skóry i szwów nie zerwać co na pewno będzie mi przeszkadzało w pisaniu ale to jeszcze dam wam znać co i jak.  Dziękuję za wszystkie komentarze to mi na prawdę pomaga. Zauważyłem, że jedna osoba przestała obserwować bloga.... Cóż bywa. A teraz... SUCHAR TIME:
Co to jest małe, białe i pożera kamienie?
Mały, biały pożeracz kamieni! Badum- Tssss. (głupie to było) 

5 komentarzy:

  1. Szkoda że krótki ale i tak jest świetny ;) Trzymam kciuki aby wszystko poszło po twojej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest 12 w nocy więc się nie rozpiszę..
    Chcę Ci tylko powiedzieć, że piszesz genialnie.
    Życzę powodzenia i szybkiego powrotu do zdrowia..
    Ale za nic w świecie nie wiem co to temblak xD
    Muszę sobie wygooglować
    Więc.. Chcę już następny i chcę wiedzieć czy oni wkońcu będą razem czy nie ;)
    Więc spinaj się.. Ale pamiętaj zdrowie jest ważniejsze xD

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam ten blog od wczoraj !!
    czekam na nstp !
    piszesz swietnie !
    Jessi.xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super !
    Zajebiste te rozdziały, po przeczytaniu pozostawiają niedosyt i chciałoby się czytać więcej i więcej .... ;)
    Nie jest też to typowa cukierkowa historia :D
    Także i blog i rozdział zajebisttyyyyyyyy *.*
    Czekam na nn :D :**

    OdpowiedzUsuń